W serwisie Reddit furorę robi użytkownik o pseudonimie Mori226, który twierdzi, że udało mu się zarobić w 4 miesiące ponad milion dolarów z początkowych 35 tysięcy.
Na dowód przedstawia szczegółową historię swoich ok. 350 transakcji na maklerskim koncie emerytalnym Roth IRA w Fidelity.
A tak wygląda tegoroczna historia zmian wartości konta:
Tak spektakularny rezultat bardzo trudno byłoby osiągnąć na samych akcjach. Dlatego Mori226 wykorzystuje opcje.
No i oczywiście musiały wystąpić wyjątkowe okoliczności rynkowe, czyli niespotykana zmienność związana z pandemią.
Czy wynik jest wiarygodny?
Zapewne znajdą się osoby, które będą starały się go zweryfikować - wątek jest cały czas otwarty i każdy może zadawać pytania użytkownikowi Mori226.
Na czym polega jego tajemnica sukcesu?
Mori226 trzyma cały czas co najmniej połowę konta w gotówce, kupuje opcje lekko "out-of-the-money" (10-15 procent), nigdy "in-the-money", z dużymi szansami na dotarcie do ceny wykonania ("strike").
Dla zainteresowanych tematem opcji jest klasyczny podręcznik po polsku: John Hull - "Kontrakty terminowe i opcje." W praktyce w Polsce na GPW nie ma sensu handlować opcjami i lepiej to robić na rynkach zagranicznych. U nas pozostają kontrakty terminowe, głównie na indeks WIG20.
Zaleca naukę opcyjnej greki i co ważne, odpowiedniego podejścia - pozostań skoncentrowany na tym, co robisz i nie trać czasu na niepotrzebne rozważania "co by było, gdyby" czy zbyt długie rozpamiętywanie swoich błędów, także tych największych. Dzięki temu nastawieniu nie stracił głowy nawet wtedy, kiedy jego kapitał stopniał w kilka dni z poziomu 550 tys. dolarów do poniżej 100 tys. dolarów.
Wśród innych zaleceń wskazuje popularne zasady gry z trendem: "let your winners run" czy "learn to cut your losses", czyli w skrócie "tnij straty i pozwól zyskom rosnąć".
Więcej dopisuje na bieżąco w kolejnych edycjach posta.
Jeżeli nawet historia okaże się prawdziwa i zostanie zweryfikowana pozytywnie, powinniśmy pamiętać, że za jednym takim zwycięzcą kryją się dziesiątki czy setki mniej lub bardziej anonimowych przegranych.
Bardzo niedawno poznaliśmy jednego z nich, który za porażkę zapłacił najwyższą cenę: 20-letni Alex Kearns odebrał sobie życie, ponieważ błędnie sądził, że stracił na opcjach 750 tys. dolarów, w rzeczywistości na jego koncie pozostało 16 tys. dolarów.
Z drugiej strony wiem, że w ostatnich kilku miesiącach spora grupa świeżych inwestorów zarobiła na naszym rynku, głównie na mniejszych spółkach.
Wystarczy zerknąć na indeks rynku NewConnect, aby dostrzec skalę tego zjawiska:
Łatwo pomylić rynek byka z własną genialnością i nieomylnością. Wielu osobom włączył się już "syndrom boga".
Ile z tych osób zachowa zyski i w odpowiednim momencie wycofa się z rynku? Jedna rzecz to zarobić na spekulacji, a druga odejść od stołu z pełnymi kieszeniami.
W inwestowaniu ważne są też koszty i warto te niepotrzebne ograniczać. Dlatego przygotowałem zestawienie na blogu:
A wracając do Moriego 226, osobiście nie sądzę, żeby ryzykowna spekulacja na instrumentach pochodnych na rachunku emerytalnym była najlepszym pomysłem. W zdecydowanej części przypadków finał będzie miał opłakane skutki.
Jeżeli ktoś ma w sobie żyłkę spekulanta, może po prostu wydzielić część kapitału (na przykład 5-10 procent) i sprawdzić swoje siły na rynku. Wcale nie jest tak łatwo, prosto i przyjemnie, a największą walkę będziesz toczyć nie z rynkiem, tylko z samym sobą.