31 października obchodzimy Światowy Dzień Oszczędzania. Z tej okazji Związek Banków Polskich przygotował raport "Oszczędzanie i kredytowanie Polaków".
Myślę, że warto do niego zajrzeć, aby choćby porównać się do rodaków.
Co mnie zaintrygowało?
Niska stopa oszczędności.
Co prawda powoli rośnie, ale to wciąż bardzo mało w stosunku do zamożnych państw takich jak Szwecja czy Niemcy:
źródło: ZBP |
Mam nadzieję, że u Was te liczby wyglądają znacznie lepiej.
Moim zdaniem zdroworozsądkowa kwota to przynajmniej 10%, a jeśli ktoś zarabia istotnie powyżej średniej krajowej, spokojnie jest w stanie tę wartość istotnie zwiększyć.
Generalnie wynagrodzenia w Polsce rosną, rodziny dostają 500+, więc naprawdę ciężko mi zaakceptować wymówki typu "życie jest coraz droższe i nie mam z czego oszczędzać".
Naprawdę nie trzeba wiele wysiłku, aby znaleźć te dodatkowe parę groszy, aby je odłożyć, choćby przez udział w prostej promocji bankowej z premią w gotówce.
Co uderzające, oszczędzaniem kompletnie nie interesują się młodzi ludzie.
Zaledwie 2% klientów korzystających z produktów oszczędnościowych to osoby w wieku 25-35 lat, a dominują osoby po pięćdziesiątce.
Moim zdaniem to poważny błąd.
Dobrych nawyków warto uczyć się od najmłodszych lat:
1. Wydawaj mniej niż zarabiasz.
2. Zbuduj fundusz awaryjny (przynajmniej 3 000 zł) na niespodziewane wydatki.
3. Unikaj długów konsumpcyjnych, a jeśli je masz, zacznij jak najszybciej je spłacać.
4. Stwórz poduszkę bezpieczeństwa (standardowo minimum 6 x miesięczne wydatki).
Dopiero potem myśl o odkładaniu na wkład własny na mieszkanie czy inwestowaniu. Tych żelaznych zasad proponuję się trzymać, obojętnie czy masz 25 czy 55 lat. Na pewno nie zaszkodzą.
Co mi się podoba w raporcie?
Umiarkowane zadłużenie Polaków na tle innych ( "tylko" 40% gospodarstw domowych jest zadłużonych).
Sam jestem zadeklarowanym wrogiem kredytów konsumpcyjnych i akceptuję jedynie kredyty hipoteczne (przede wszystkim na własne potrzeby).
A co z inwestowaniem?
Narzekamy głównie na brak wiedzy i kapitału.
Generalnie zgadzam się z podejściem, aby nie inwestować w coś, czego nie rozumiemy. Dlatego podsuwam zainteresowanym cykl edukacyjny "Elementarz inwestora" i grupę na Facebooku (społeczność liczy ponad 7 tys. osób).
Natomiast nie zgadzam się z powszechnym przekonaniem, że trzeba posiadać jakiś znaczący kapitał, aby w ogóle zabierać się za inwestowanie. Właśnie warto zacząć od niewielkich kwot, nawet od 100 zł (przykład takiej inwestycji). W ten sposób poznasz mechanizmy danego rynku i co najważniejsze - samego siebie, czyli jak reagujesz na zyski, a jak na straty na realnych pieniądzach, a nie w jakimś konkursie czy na koncie demonstracyjnym.
Poza tym w większości przypadków zamiast śledzić i analizować wykresy i notowania spółek, indeksów giełdowych, surowców czy walut, wyższą stopę zwrotu (i pewniejszą) osiągniemy inwestując w siebie, własne umiejętności lub ewentualnie własny biznes.
Ciekaw jestem Waszych opinii? Czy w ogóle warto oszczędzać? A jeśli tak, to jaki procent miesięcznych dochodów uznajecie za optymalny?