poniedziałek, 5 lutego 2018

Operacja "odbicie na małych spółkach" zakończona. Jaki jest mój wynik? Sprawdź

Zgodnie z przyjętą na ten rok strategią giełdową znacznie ograniczyłem zaangażowanie w akcje. Jedynie ostatnio za nieduże pieniądze próbowałem coś zyskać na odbiciu mniejszych polskich spółek, których kursy w wielu przypadkach uważałem za zbyt mocno zdołowane.


W piątek zamknąłem ostatnie pozycje w tej rozgrywce, o czym informowałem na bieżąco w komentarzach do tego artykułu.

Jaki uzyskałem wynik?

Po wyłączeniu transakcji omówionych w podsumowaniu inwestowania w ING Banku Śląskim zanotowałem następujące rezultaty (z uwzględnieniem prowizji):


Aktualnie w portfelu zostały mi jeszcze takie akcje (rachunek IKE w DM BOŚ oraz konto maklerskie w ING Banku Śląskim):


Czy jestem zadowolony z osiągniętego wyniku?


Oczywiście, że nie. Trudno cieszyć się z zysku poniżej pięciu procent, nawet jeśli osiągnąłem go w sumie tylko w kilka tygodni (jedynie BOŚ był kupowany w listopadzie, reszta w grudniu i styczniu). Po prostu wycofałem się z powodu niepokojącej sytuacji na rynku, a nie chciałem zamieniać zysku w stratę. W sumie trzymanie tych pieniędzy bez ryzyka na lokacie bankowej, koncie oszczędnościowym czy w obligacjach skarbowych przyniosłoby w tym samym czasie mniej niż 1 procent brutto, czyli jednak jakąś premię za ryzyko otrzymałem.

A co takiego nieciekawego zauważyłem na giełdzie?

Bardzo słabe zachowanie GPW po ustanowieniu rekordu wszech czasów przez WIG.

W poprzedni wtorek 23 stycznia WIG pokonał wierzchołek z 2007 roku i... zgasł. Przez kolejne sesje tracił kolejne punkty i na zamknięciu poprzedniego tygodnia zsunął się już ponad 4 procent poniżej maksimum. Ta słabość zastanawia.

Na razie jeszcze technicznie formalnie znajdujemy się w hossie, co pokazywałem w piątek rano na Twitterze:



Podobnie WIG20 broni się nad średnią 200 SMA (aktualnie 2425 pkt). Jednak naprawdę nie tego oczekiwałem od inwestorów po pobiciu rekordu przez WIG.

Poza tym indeks małych spółek sWIG80 dotarł do oporu i zaczyna się cofać. Nie podobają mi się takie kreski, ponieważ indeks nie zdołał nawet dotrzeć do średniej 200 SMA.

Aby powiększyć wykresy poniżej, proszę w nie kliknąć.


Ciężko mi też powiedzieć, z jakiego źródła miałby teraz popłynąć kapitał na zakupy akcji małych spółek. Fundusze MIŚS są niemodne, podobnie brakuje świeżej krwi na GPW.

Jedynie pozostaje ewentualnie liczyć na zagranicę, ale ta skupia się na większych spółkach.

Poza tym ostatnie dni pokazują, że atmosfera psuje się również na innych giełdach. W piątek Amerykanie zanotowali największe spadki od wielu miesięcy (ponad 2% na najważniejszych indeksach).

Całkiem możliwe, że wyjaśnieniem słabości polskiego rynku w ostatnich dniach jest zachowanie niemieckiego DAX-a. Od otwarcia sesji 23 stycznia, czyli dnia rekordu WIG, stracił on już 5,8%.


Dlatego w najbliższych dniach proponuję sprawdzać, co dzieje się we Frankfurcie.

Natomiast na pewno nie należy przedwcześnie obwieszczać końca hossy, choć widzę tu pewien istotny problem.

Wzrosty w USA nabrały niemal hiperbolicznego charakteru i właściwie z technicznego punktu widzenia korekta nawet rzędu kilkunastu procent nie byłaby niczym zaskakującym.


Chciałbym być tu dobrze zrozumiany. Nie próbuję teraz zgadywać, czy hossa w USA nadal potrwa i rozpocznie swój dziesiąty rok w marcu. Jedynie wskazuję, że korekta i to spora nie byłaby niczym nadzwyczajnym. Pretekstem może być na przykład oczekiwanie na podwyżkę stop procentowych w marcu czy dowolnie inny powód lub jego brak (trzeba przyglądać się też parze EURUSD).

A taka korekta w USA na pewno nie wpłynęłaby dobrze na naszą giełdę. Na wykresie miesięcznym pierwsze wsparcie dla indeksu WIG widzę w strefie mniej więcej 62 500 - 63 400 pkt. Zejście poniżej uznałbym za negatywny sygnał techniczny.


MÓJ GIEŁDOWY PLAN INWESTYCYJNY

W tej chwili nie do końca umiem rozstrzygnąć, na jaki scenariusz powinienem postawić.

Posiadam trochę wolnej gotówki na rachunku maklerskim IKE (20 tys. zł) i nie będę spieszył się z zakupami.

Na razie tylko ustawiłem do końca lutego jedno małe zlecenie kupna czterech ETF-ów na WIG20 po 290,10 zł:


Będę próbował regularnie dokupować te ETF-y na rachunku IKE jako pasywną część portfela.

Co do obecnie posiadanych spółek, w razie spadków dokupię akcje Handlowego pod dywidendę. Z drugiej strony ustawiłem też zlecenia sprzedaży, jeśli zwycięży optymizm i notowania powędrują wyraźnie w górę.

Poza tym zastanawiam się, czy przypadkiem polska gospodarka nie osiągnęła już szczytu koniunkturalnego i teraz nie zacznie zwalniać, co wpłynęłoby na niższe zyski spółek. Na pewno będę uważniej śledził dane makroekonomiczne w najbliższych miesiącach.

Dopiero po wykorzystaniu wolnych środków na IKE otworzę rachunek maklerski w DM BPS (prowizja za akcje 0,13%, 5 zł za kontrakt FW20).

Co do zagranicy, nie chcę kupować akcji po obecnych cenach, ani na razie nie mam zamiaru grać na spadki.

Analizowałem trochę kryptowaluty i niestety nie przekonałem się do nich jako aktywa inwestycyjnego. Możliwe, że zastosowanie technologii blockchain zaowocuje czymś ciekawszym.

W sumie nastawiam się głównie na obserwację rynków.

Skoro nie jestem przekonany do żadnego scenariusza, nie będę na siłę zawierał transakcji na giełdzie. Czasem lepiej postać z boku i spokojnie przyglądać się rozwojowi wypadków.

Nie ma sensu szarpać się z rynkiem, tracąc pieniądze i nerwy. Wolę poczekać na moment, kiedy uznam, że znów warto zaryzykować.