niedziela, 23 listopada 2014

I ty możesz zostać milionerem przed trzydziestką

Jak zostać milionerem przed trzydziestką?

Zazwyczaj mówi się, że trzeba założyć jakiś dobrze prosperujący biznes, albo zostać gwiazdą sportu i kopać piłkę jak Robert Lewandowski itp.

Niestety, udaje się to tylko garstce i nic dziwnego, że w sieci zawrzało, kiedy na początku listopada portal Yahoo!Finance przedstawił alternatywną receptę dostępną dla większości z nas.

Oto 27-letni imigrant z Rosji Anton Ivanov:


Jego historia wygląda następująco:



W 2002 roku Ivanov przybył z rodzicami do USA i razem zamieszkali na przedmieściach San Diego w Kalifornii. Obserwując bogatych sąsiadów szybko doszedł do wniosku, że sam chciałby zostać milionerem, a jego motywacyjną biblią stała się klasyczna książka Napoleona Hilla "Think and Grow Rich".

Jeszcze w szkole średniej zaczął pielić mchy w ogródkach milionerów pracować w sieci fastfood Subway oraz odkładać swoje zarobki wpłacając je na konto bankowe. Na 18. urodziny otworzył indywidualny rachunek emerytalny Roth IRA, na który wpłacił pełen roczny limit, a za resztę oszczędności zaczął budować zdywersyfikowany portfel funduszy indeksowych z domieszką obligacji.


W wieku dwudziestu lat zaciągnął się do marynarki, gdzie nie tylko zarabiał rocznie 55 tys. dolarów, ale również mógł za darmo ukończyć studia. Co więcej, Ivanov twierdzi, że dodatkowo wyciągał jeszcze 15-20 tys. dolarów na pracach dorywczych związanych z programowaniem i projektowaniem stron internetowych.

Do momentu, kiedy odszedł z wojska w ubiegłym roku. zgromadził imponujący majątek, którego wartość netto w czerwcu 2014 r. przekroczyła milion dolarów.

Wiadomo, że armia zapewnia wikt i opierunek, więc Ivanov bez trudu oszczędzał rocznie 60% swojego wynagrodzenia, co przekładało się na 40-45 tys. dol. rocznie.  Jak podkreśla, nie przestraszył się kryzysu w 2008 roku i nie wycofał z giełd ani centa, a na dodatek zdecydował się na wejście na rynek nieruchomości w 2009 roku. Kupił wtedy wartą 400 tys. dolarów nieruchomość na wynajem w San Diego, wpłacając 20 procent wkładu własnego.

Dziś nieruchomość jest warta 600 tys. dolarów, a Ivanov wynajmuje ją za 36 tys. dolarów rocznie, przy ratach kosztujących go 24 tys. dol. na rok - czyli generuje dodatkowe 12 tys. dol. dla siebie.

W tym roku kupił bliźniaka za 430 tys. dol., którego połowę wynajmuje, a w drugiej połowie mieszka z narzeczoną.

Planuje dojść do 10 takich nieruchomości przed czterdziestką, ale do niczego mu się nie śpieszy. Obecnie zarabia mniej więcej 100 tys. dolarów rocznie jako programista i udaje mu się odkładać co najmniej połowę pensji.

Jako osoba systematyczna stara się planować wydatki z wyprzedzeniem. łącznie ze ślubem, który chce wziąć za dwa lata.

Ta historia spodobała się bardzo wielu ludziom i nawet trafiła na polski Wykop.

Posiada ona tylko jedną zasadniczą wadę - jest nieprawdziwa.


W rzeczywistości 75-80% majątku Ivanova stanowi spadek pozostawiony mu przez rodziców.

Anton założył bloga edukacyjno-inwestycyjnego Financessful i ta historia z samodzielnie uskładanym milionem dolarów miała mu pomóc w budowie wizerunku eksperta, który tworzył także poprzez gościnne wpisy  na innych blogach - przykład.

W sumie tak naprawdę niewiele wiemy o prawdziwej historii Antona. Wiadomo, że wcale nie skończył studiów w czasie pobytu w wojsku - zrezygnował po półtora roku (jak twierdzi - z powodu niechęci do zaciągania kredytu). Poza tym przyznał, że w czasie służby w armii w ogóle nie dorabiał. Zresztą wątpliwości budzi tez wysokość jego żołdu.

A dlaczego ujawnił prawdę?

Anton wyznał, że ma dość życia w świecie kłamstw - zlikwidował stronę Financessful i jej profil na Facebooku.

A co mnie smuci w tej historii?

Między innymi początkowy opis rodziców jako nieudaczników finansowych, zresztą niespójny z opowieścią o odkładaniu wszystkich zarobków Antona z Subway'a na konto w banku.  Jeśli wpłacał 100 procent przychodów, to znaczy, że otrzymywał duże wsparcie od rodziców, także finansowe.

Trochę dziwne, że w pierwszej wersji pracujący jako prawniczka i księgowy rodzice nie zostawili po sobie żadnego majątku. Jedynie zaradny Anton zawczasu przygotował sobie fundusz awaryjny, z którego opłacił pogrzeb i związane z nim koszty, w tym podróży samolotem.

Takich nieścisłości znalazłoby się dużo więcej - mnie rozśmieszyło, że "po wielu latach badań" jako 18-latek Anton doszedł do wniosku, że najlepiej inwestować w szeroko zdywersyfikowany portfel indeksowy. Jakoś ciężko sobie wyobrazić nastolatka poświęcającego się badaniom rynku akcji. I to latami (Sheldon Cooper?).

Poza tym swoim oszustwem Ivanov daje łatwe wytłumaczenie wszystkim sceptykom, którzy mogą teraz mówić - Całe to oszczędzanie i inwestowanie to jedna wielka ściema dla naiwnych.

W takim przypadku proponuję poznać Pete'a opisanego na blogu wiosną ubiegłego roku:

"Mam 30 lat. Jestem rentierem". Jego sylwetkę ostatnio przedstawił "New York Magazine".

Tacy ludzie istnieją, także wśród Czytelników tego bloga. Może niekoniecznie wszyscy już dorobili się miliona dolarów majątku netto przed trzydziestką, ale wierzę, że wielu z Was jest na najlepszej drodze ku temu.