Wczoraj napisał do mnie Łukasz, który wskazał na błąd w podanym na blogu oprocentowaniu pożyczki oferowanej przez serwis Wonga.
Według jego obliczeń (można też je potwierdzić kalkulatorem dostępnym na jego stronie) zamiast podawanych przez Wonga 461 proc. powinno być aż 6128,9 proc. Na swoje usprawiedliwienie podam, że ta pierwsza wartość RRSO wydała mi się tak absurdalnie wysoka, że nawet nie chciało mi się potem tego weryfikować.
Natomiast lekko zaskoczony Łukasz napisał do KNF z pytaniem czy parabanki mają prawo podawać błędne wartości oprocentowania pożyczek.
Jaka padła odpowiedź?
Uprzejmie informuję, iż firmy pożyczkowe nie podlegają nadzorowi KNF. Również firma Wonga nie jest nadzorowana. KNF nie prowadzi porad w
przedmiotowym zakresie.
Od razu przypomina się inne pismo KNF.
Dla równowagi podam też, jak się broni sama Wonga na Bankierze.
Faktycznie, w jednorazowej, awaryjnej sytuacji, jeśli ktoś pożyczy 200 zł i za parę dni musi oddać 230 zł, nie jest to wielka tragedia i nawet kosmiczne RRSO niewiele znaczy. Jednak tak się jakoś dziwnie składa, że zwykle pożyczają ludzie zdesperowani i zagubieni, przyciśnięci do muru (nie tylko w Polsce)...
A absurdem polskiego prawa jest fakt, że nigdzie w nim nie ma definicji parabanku (więcej tutaj).
Dlatego państwo próbuje temperować parabanki w bardzo zawiły sposób, czyli na przykład przez UOKiK.
Tymczasem branża pożyczkowa kwitnie, a w najbliższych miesiącach wróżę duże powodzenie także lombardom.