9 grudnia wskazałem na pewne statystyczne przesunięcie efektu stycznia, który tak naprawdę od pewnego czasu pojawia się już w grudniu. Na czym on polega?
Mniejsze spółki zachowują się silniej od reszty rynku, więc jeśli giełda zalicza plusy, lepiej grać na przełomie roku akcje z takich indeksów jak sWIG80 niż WIG20, co doskonale potwierdza wykres porównujący ich siłę w ostatnim miesiącu.
.
Różnica nie jest kolosalna, ale przejrzenie spółek z najwyższą stopą zwrotu w styczniu wskazuje, że WIG20 nie był idealnym miejscem do poszukiwania złotego runa.
Teraz rynek jest już mocno rozgrzany (RSI >80), więc korekta nie byłaby niczym dziwnym. Nie ma co jej na siłę szukać, ale jeśli wystąpi, możemy łatwo sobie ustalić poziom indeksu, który może być potencjalnym poziomem do ewakuacji z maluchów - w uproszczeniu niech będzie to 9 000 pkt. Teoretyczny zasięg ruchu do góry na razie szacujemy na okolice 10 tys. pkt (na obrazku świetnie widać, że efekt stycznia zaczął się w połowie grudnia).
Dla osób, które wierzą w dłuższe wzrosty, rejon szczytu z listopada, czyli spadek o jakieś 2% tego indeksu może być miejscem do rozważenia jakichś zakupów, ale będą one bardziej ryzykowne niż na początku grudnia. Sam na siłę niczego nie próbuję zgadywać i bardzo chętnie zobaczyłbym efekt Halloween, który teoretycznie powinien wynieść WIG i WIG20 wyżej niż dziś (większe prawdopodobieństwo nie równa się pewność).