niedziela, 4 grudnia 2011

W co inwestować w 2012 roku? Co proponują miliarderzy?

Mamy już grudzień, więc coraz częściej pojawia się pytanie w co inwestować w 2012 roku.

Zastanawiając się nad własną strategią możemy wspomóc się pomysłami miliarderów, którymi podzielili się w styczniowym wydaniu magazynu "Bloomberg Markets".

Zebrano wypowiedzi dziesiątki krezusów i niektórzy z nich wyrażali się bardzo bezpośrednio. Na przykład Joe Jamail pytany o opinię na temat funduszy hedgingowych odparł: -Prędzej kupiłbym kokainę niż ten szajs.


Oczywiście wiele opinii jest przeciwstawnych. Zarówno jeśli chodzi o indeksy giełdowe jak też złoto i inne alternatywne sposoby inwestowania.

Łatwo też przewidzieć, że kolekcjoner sztuki Eli Broad będzie polecał kupowanie obrazów, Donald Trump wystawione na licytacje nieruchomości, a właściciel kopalni złota Michaił Prochorow sztabki aurum.

Trump na pewno jest kontrowersyjną postacią, tak jak Kiyosaki, ale zawsze można sobie coś z tego ich gadania ciekawego wyłowić:



Kim jest Prochorow?



Wracając do tego dlaczego wspomniani wcześniej miliarderzy promują akurat takie inwestycje?

Nie widzę w tym nic dziwnego - na tym się znają i na tym zarabiają, więc po co mają cokolwiek zmieniać? Jeśli inwestujesz czy spekulujesz na rynkach, które doskonale rozumiesz, zawsze rośnie szansa, że wygrasz. Warunek - musisz mieć określoną przewagę (edge).

Jeśli nie wiesz czy ją masz i nie umiesz dokładnie określić na czym ona polega, to znaczy, że jej nie posiadasz i musisz ją znaleźć, albo na giełdzie po prostu kupować rynek przez fundusze indeksowe z kontrolą ryzyka poprzez zlecenia obronne uruchamiane po spadku rzędu 10-20% (w zależności od profilu inwestora).

A kto odczuwa wielki ból przy każdej stracie pozostanie przy bardzo bezpiecznych instrumentach typu lokaty czy obligacje. Bezpieczeństwu nieco złudnym, ponieważ z samych odsetek z lokat trudno zbudować istotny majątek.