Trwa tragikomiczna epopeja obligacji korporacyjnych wyemitowanych przez Anti. Spółka jako pierwsza w krótkiej historii rynku Catalyst nie oddała w terminie pożyczonych pieniędzy.
Wreszcie jakieś środki wróciły do inwestorów, ale okazało się, że spółka nie zwraca ich proporcjonalnie, tylko sama wybiera komu oddać, komu nie.
Dlaczego tak robi?
Jak wyjaśnił dziś prezes Arkadiusz Rzepa, jeden z inwestorów bardzo prosił i prezes starał się mu pomóc, więc jemu akurat oddał.
W takim razie doszedł nowy element dla kupujących obligacje Anti- musicie ładnie poprosić Pana Prezesa i może wam łaskawie zwróci kasę (proponuję zaśpiewać odpowiednią piosenkę albo ułożyć stosowny wierszyk).
Teraz rzekomo kolejne wypłaty będą szły proporcjonalnie, o ile Anti będzie miało odpowiednią ilość gotówki, co nie wydaje się takie pewne w świetle kondycji finansowej spółki i rentowności jej biznesu.
Inwestującym w obligacje korporacyjne na pewno ten przypadek przypomina, że wyższe stopy zwrotu z papierów komercyjnych nie biorą się z powietrza. Oznaczają po prostu nieco większe ryzyko, które można zredukować przez staranniejsze przestudiowanie dokumentów emitenta (pod kątem wypłacalności -generowanie gotówki i jakie oferuje zabezpieczenia obligacji), albo pośrednie rozwiązanie w postaci funduszu takiego jak Copernicus Dłużnych Papierów Korporacyjnych.