Krótka kariera giełdowa spółki JSW okazała się poważnym testem dla całej rzeszy indywidualnych inwestorów skuszonych wizją szybkiego zarobku na ofertach publicznych Skarbu Państwa, co statystycznie ma swoje pewne uzasadnienie.
Sam miałem bardzo poważne wątpliwości przed zakupami tej spółki i po początkowej rezygnacji z zapisu,ostatecznie wziąłem niepełny pakiet akcji.
Debiut wypadł słabo i rozczarowany sprzedałem z symbolicznym zyskiem po 139,1 zł za sztukę. To, co później się stało najlepiej widać na wykresie.
Kiedy wydawało się, że sierpniowy dramat zostanie nieco ukojony lepszą końcówką miesiąca, poznaliśmy wyniki finansowe za II kwartał, fatalne wyniki.
Przy rekordowo wysokiej cenie węgla (1284,08 zł za tonę), spółce "udało się" stracić 105,9 mln złotych. Prawdziwy majstersztyk.
A już całkowicie w osłupienie wprawiły mnie słowa prezesa spółki:
-Miniony kwartał i półrocze możemy z pewnością zaliczyć do udanych. Koniunktura w sektorze węgla koksowego i koksu wciąż jest bardzo dobra, co odzwierciedlają zarówno ceny, jak i wolumeny produkcji i sprzedaży JSW. To z kolei przełożyło się na satysfakcjonujący poziom przychodów i zysków.
Aha, w III kwartale spółka oczekuje spadku cen węgla.
Czyżby akcjonariat obywatelski został przerobiony na miał węglowy?
Pozostaje trzymanie się wersji, że spadek kursu już zdyskontował te wyniki, ale czy tak na pewno się stanie? Przekonamy się jesienią.