piątek, 10 czerwca 2011

Czy warto kupić akcje JSW, czyli inwestor kontra 50 związków

Dziś akcje banku BGŻ kosztowały na zamknięciu 59,95 zł, czyli 5 groszy mniej niż oferował je w ubiegłym miesiącu zredukowanym inwestorom minister Grad i jakoś ta oferta publiczna nie okazała się oszałamiającym sukcesem.

Od najbliższego wtorku rusza z kolei większe IPO, czyli JSW. Jak zwykle wraca to samo pytanie: czy warto kupić akcje JSW?

Zapisy dla inwestorów indywidualnych potrwają do 27 czerwca włącznie. Debiut nastąpi 6 lipca.

Zaletą spółki jest prawdopodobne wejście do indeksu WIG20 jeszcze w tym roku, czyli obowiązkowa obecność w portfelu instytucjonalnych. Drugim plusem jest bardzo dobra koniunktura na rynku węgla, któremu pomogła japońska katastrofa. Spółka JSW w ubiegłym roku zarobiła 1,5 mld złotych netto, a w tym roku tylko w pierwszym kwartale aż 619 mln zł.

Poza tym zapowiada wypłatę 30% zysku w formie dywidendy.

Już tradycyjnie dla indywidualnego inwestora maksymalny pakiet akcji będzie miał wartość ok. 10 000 złotych.

Wszystko byłoby ok, gdyby nie presja związków, których w kopalni znajdziemy aż 50. Dziś podpisano z nimi porozumienie. 10-letnia gwarancja zatrudnienia, darmowe akcje + 5,5% podwyżki przy średniej płacy w JSW w ubiegłym roku 6,8 tys. zł brutto wskazują, że koszty funkcjonowania tego biznesu są wysokie i nie da się ich łatwo zmniejszyć, skoro górnicy wiedzą, że wystarczy tupnąć nogą i już im leci manna z nieba.

Nie znam ceny maksymalnej akcji JSW (dziś plotki mówiły o 156 zł, ale je zdementowano). Jednak wątpię, żebym się zapisał na te akcje, tym bardziej, że nawet jeśli w USA ponownie uruchomią drukarkę (jakaś forma QE3), to teraz widać wyraźną niepewność i strach, że z helikoptera nie będą zrzucać dolarów (w zeszłym roku w przerwie między QE1, a QE2 wystąpiła kilkunastoprocentowa korekta).

Nie wykluczam, że akcje JSW dadzą zarobić na debiucie (ciężko prorokować nie znając ceny emisyjnej), ale długoterminowo lepiej prezentują się fundamenty Bogdanki, a dla nieco większych ryzykantów mamy jeszcze na GPW czeski NWR i ukraińską Sadovayą. Jeśli miałbym koniecznie kupić kopalnię węgla, raczej wybrałbym coś z tych pozostałych (obecnie cenowo najlepiej wygląda Sadovaya - nie chodzi wyłącznie o dane historyczne, ale raczej dynamikę wzrostu przychodów i zysków).

Na pewno pojawią się różne rekomendacje i zanim podejmiesz decyzję, warto się dobrze zastanowić. Zwracam tylko uwagę, że oferującym akcje będzie DM PKO BP, więc staropolskim zwyczajem rzeczone biuro maklerskie zapewne zaleci kupno tych akcji i wystawi wycenę znacznie powyżej ceny emisyjnej.