wtorek, 21 grudnia 2010

Frank po 3,17 zł – kredyty drożeją

Szwajcarski frank dziś znowu znalazł się wyżej i przebił 3,17 zł. Na pewno martwi to osoby, które mają kredyt hipoteczny w tej walucie, ale nadal sama rata nie jest wyższa od złotowej. Jednak proszę sprawdzić pozostały kapitał do spłaty, przeliczyć na plny i porównać z wartością nieruchomości. W tym przypadku nie wygląda to aż tak różowo i pozostaje najgorsza strategia inwestycyjna, czyli nadzieja, że kurs w końcu spadnie.

Trochę nie zgadza się ten frank z sytuacją na giełdzie, gdzie znajdujemy się blisko tegorocznych maksimów (Amerykanie i Niemcy dziś je pobili) i dość zastanawiająco wygląda ten wykres:



A co będzie, jeśli koniunktura na giełdzie pogorszy się i zacznie wyprzedaż? Raczej wtedy CHF nie stanieje, stawiając w trudniejszym położeniu posiadaczy kredytów denominowanych w CHF.

Już teraz otrzymanie takiego kredytu hipotecznego jest bardzo trudne, ale gdyby frank wybił w górę jeszcze z 10% do 3,5 zł czy jeszcze wyżej i zaczął łamać trend wzrostowy, byłby niezłym pomysłem na pożyczkę hipoteczną.

Mi pozostaje drobna satysfakcja, że wybrałem dobrą walutę rezerwową dla tego portfela, kierując się logiką, że współczesna marka niemiecka będzie lepsza niż dolar czy euro, z powodu zdecydowanie lepszej kondycji Szwajcarii – to zapewne niewiarygodne dla naszego rządu (niestety), ale u nich będzie w tym roku … nadwyżka budżetowa.

Teraz nie dobieram już ani franków, ani złota i czekam (nie wiem czy się doczekam) na tak piękne parabole jak w przypadku robiącego prawie cały wzrost na WIG20 KGHMu (dziś rekordowa cena miedzi na LME):