FBI i amerykańskie organy nadzoru finansowego prowadzą śledztwo w sprawie tzw. insider trading na nieznaną dotąd skalę. Może to być największa tego typu afera w historii Wall Street. Po weekendowej publikacji w „the Wall Street Journal” lawina ruszyła jeszcze szybciej i wczoraj agenci FBI przeszukiwali biura trzech funduszy hedgingowych.
Nie wiem czy ktoś jest aż tak bardzo zaskoczony, ale wygląda na to, że handel akcjami przez grube ryby na podstawie poufnych informacji stał się w USA powszechną praktyką, usankcjonowaną siecią wzajemnych powiązań.
Dołóżmy do tego wyniki handlu na własny rachunek (proprietary trading) w największych bankach inwestycyjnych, gdzie w trzecim kwartale Bank of America oraz JP Morgan nie zanotowały straty w ani jednym dniu roboczym, a nieco gorszy był Goldman Sachs z dwoma dniami na minusie, i mamy bardzo klarowny obraz rynków kapitałowych.
Czy w Polsce jest inaczej?
Niech każdy rozejrzy się wokół i sam sobie odpowie na to pytanie.
Co w takim razie robić i jak inwestować w skorumpowanym świecie?
Ważne, żeby nie dać się szumowi informacyjnemu i wciągnąć do gry w skakanie z inwestycji na inwestycję aktualnie promowaną przez media. Czasem gra staje się nieco bardziej złożona, na przykład kiedy próbuje się wyrzucić z rynku drobnych hiobowymi wieściami.
Miano „noise tradera”, którym obdarzono przede wszystkim drobnego inwestora skądś się wzięło, a badania dowodzą, że naszą główną funkcją jest dostarczanie płynności i zmienności.
Poza tym zasadne wydaje się wydłużenie horyzontu inwestycyjnego do co najmniej kilku tygodni, a jeszcze lepiej miesięcy czy lat (z uwzględnieniem zasad zarządzania kapitałem – wielkość pozycji, ryzykowana kwota; uwaga na niebezpieczeństwo równoczesnego zredukowania potencjalnego zysku). Dlaczego?
Rynkami można manipulować, ale im dłuższy okres, tym trudniej, więc w ten sposób zmniejszamy ryzyko.
No i warto też rozważyć uzupełnienie portfela ETFami, ponieważ wygładzą one nasze stopy zwrotu (istotne w czasie czarnej serii w samodzielnym inwestowaniu) - aktualnie sam czekam na moment ich debiutu w portfelu na istotnie niższych poziomach indeksu WIG20 (nie spieszy mi się).
Co więcej, wkrótce i do nas dotrze regularny trading algorytmiczny, po zmianie Warsetu na system z NYSE. Obecne cudofixingi są ledwie niewinną przygrywką.
Niektórzy liczą, że ominą te rafy dzięki systemom mechanicznym, ale rynki się zmieniają i parametry dobre kiedyś, teraz mogą nie działać, więc i tutaj trzeba ciągle pracować i równocześnie uważać, żeby nie pomylić reoptymalizacji z przeoptymalizowaniem. Podejrzewam, że po wywaleniu Warsetu obecne skuteczne systemy działające na futures na GPW zaczną wariować.
A jeśli komuś nie podoba się taki świat, niech po prostu nie inwestuje i żyje w błogiej nieświadomości, że nawet trzymając swoje zaskórniaki w banku spekuluje na rynku walutowym grając na umocnienie złotego.