wtorek, 1 czerwca 2010

Flash crash załatwił Investor FIZ

Pamiętacie „flash crash” z 6 maja? Opisywałem go niemal na gorąco we wpisie „Panika na giełdzie w USA”. Kto nie widział tego na żywo, może sobie teraz przypomnieć jak nadawał gość prosto z parkietu na Wall Street:





Nadal nie podano oficjalnych przyczyn tego cudu. ale znalazła się ofiara w dalekiej Polsce i stał się nią fundusz Investor FIZ. Panowie wykręcili w maju stratę … -16,32% tłumacząc się w następujący sposób:
„Sytuacja na rynkach finansowych wymknęła sie spod kontroli rządów europejskich, co doprowadziło do silnego załamania na giełdach w USA gdzie indeksy spadły w ciągu kilku godzin o 10%. Miało to bezposredni wpływ na bardzo słaby wynik funduszu, ponieważ uruchomiło to zlecenia stop loss i fundusz był zmuszony redukowac portfel z części akcji i zamykać pozycje w kontraktach indeksowych i surowcowych. W związku z tak dużą stratą wszystkie operacje zostały wstrzymane do końca miesiaca i środki funduszu są przechowywane w instrumentach pieniężnych.”

Wynika z tego, że pograli do 6 maja na kontraktach, a przez resztę miesiąca trzymali kasę na lokatach modląc się o, no właśnie o co?

W końcu zdecydowali się na złoto i „zarządzający postanowili, że strategia inwestycyjna funduszu Investor FIZ bedzie zbliżona do funduszu złota i maksymalna ekspozycja na rynek złota może osiągnąć nawet do 100% aktywów funduszu Investor FIZ.”

Niesamowita dynamika, prawda? W jednym miesiącu grają sobie na kontraktach, a w kolejnym stają się funduszem złota i ruszają na zakupy przy cenie 1230 dolarów/>4000 zł za uncję, co uważam za co najmniej ryzykowne i kontrowersyjne (chociaż należę do odłamu umiarkowanych gold bugów).

Na pewno posiadacze Investor FIZ na brak emocji nie mogą narzekać, ale czy na pewno za to płacili nabywając certyfikaty?