poniedziałek, 22 marca 2010

Co kupić na prezent na chrzciny?

Kiedy rodzi się dziecko, często mamy problem z kupnem prezentu. W końcu taki mały obywatel nie może się jeszcze ani świadomie pobawić, pojeździć na rowerze czy pograć w gry w telefonie komórkowym, czy na konsoli.

W takim razie stoimy przed poważnym dylematem i takie pytanie zadał jeden z uczestników forum mBanku.


Byłoby przyjemnie gdyby młody człowiek na przykład u progu dorosłości mógł skorzystać z tego prezentu i naturalnym tropem są produkty finansowe.

Jednak chciałem zauważyć, że wiążą się one z nieodłącznym ryzykiem i co tu się oszukiwać – są zwykle dość kłopotliwe w monitorowaniu - jakieś plany systematycznego oszczędzania czy polisy ubezpieczeniowe rzadko wymagają jednorazowego wkładu, a z kolei zmienność stopy zwrotu powoduje, że nawet jednorazowa wpłata wymaga stałego kontrolowania.

Co w takim razie zrobić?

Moja propozycja nie jest idealnym rozwiązaniem, ani nie próbuję nawet twierdzić, że jedynym.

Jednak wydaje mi się, że to bardzo prosty i praktyczny prezent.

Jaki?

Złota moneta.

W zależności od naszej zamożności możemy wybierać od malutkich 1/20 uncji do uncjowych.

Raczej obstawałbym przy bulionowych, czyli takich jak Krugerrandy, Wiedeńscy Filharmonicy itd. ( można obejrzeć je sobie na przykład na stronie sklepu e-numizmatyka). Kupujemy je w sprawdzonych sklepach numizmatycznych, także od rzetelnych sprzedawców z Allegro.

Taka moneta posiada wiele zalet (zwykle zachowuje wartość, nie wymaga dopłat, jest nieduża), a jedynym kłopotem jest jej przechowywanie w bezpiecznym miejscu.

Za 18 lat na pewno będzie coś warta (prawdopodobnie inflacja + premia) obojętnie czy w międzyczasie nastąpi krach obecnego systemu finansowego i wymienią nam pieniądze jak w Korei Północnej, czy świat będzie kwitł i rozwijał się.

A stawiam, że w przeciwieństwie do papierków z numerkami, zawsze będzie istniał jakiś NBP chętny do odkupienia od nas złota, ponieważ nie da się go tak łatwo dodrukować.