niedziela, 7 lutego 2010

Dodatni cash flow, czyli stwórz nowy strumień przychodów

Jeden z filarów zdrowych finansów osobistych stanowi tworzenie różnorodnych strumieni przychodów i idealnym rozwiązaniem jest kreowanie takich systemów, które działają z jak najmniejszą naszą ingerencją.

Cały koncept pasywnych przychodów polega na tym, że pieniądze nie przestają do nas płynąć po zakończeniu danej czynności, czyli na przykład piszesz książkę o tym jak tworzyć dodatkowe strumienie przychodów i dostajesz pieniądze jeszcze wiele lat później dzięki prawom autorskim.

Najprostszym sposobem wydaje się lokata bankowa połączona z kontami oszczędnościowymi. Wszystko OK, ale zastanówmy się nad tym – jeśli wpakujesz nawet ponad 100 000 zł w najlepszą w tej chwili lokatę, czyli Lokatę Optymalną w Open Finance oprocentowaną na 5,98% netto po podzieleniu pieniędzy na porcje po 549,12 zł i tak zyskasz dziennie mniej niż 20 zł odsetek. Czy uważasz, że da się przeżyć za 20 złotych dziennie?

Pewnie można i za 5 zł, ale co to za życie?

Poza tym kapitał zjada nam inflacja i tak naprawdę jeśli nie chcemy go zmniejszać moglibyśmy korzystać z ledwie połowy odsetek, czyli zostałoby nam jakieś 10 złotych dziennie.

A teraz proponuję proste ćwiczenie: ile dostajesz dziennie odsetek z lokat i kont oszczędnościowych?

Portfel APP Funds przynosi w tej chwili mniej niż 4 zł dziennie netto z tego źródła i trudno byłoby mi zarzucić projekt i powiedzieć, że zostanę rentierem (przy mylnym, choć upraszczającym założeniu, że są to moje wszystkie aktywa).

Drugie pytanie: ile potrzebujesz aby żyć na zadowalającym Ciebie poziomie?

No i wreszcie: czy w ogóle masz 100 000 zł na lokatach?

Pewnie na ostatnie pytanie twierdząco odpowie zdecydowana mniejszość, a po dokładniejszym policzeniu wyjdzie nam, że tylko prawdziwi milionerzy nie muszą specjalnie przejmować się innymi sposobami mnożenia kapitału, zadowalając się pasywnymi lokatami czy obligacjami.

Z tego powodu większość ludzi poprzestaje na tradycyjnym etacie i 40 latach pracy dla kogoś innego, kto daje nam tylko ułamek wypracowanych przez nas przychodów.

Owszem są wyjątki i garstka kadry menadżerskiej czy profesjonalistów dorobi się odkładając i inwestując środki otrzymywane jedynie z wynagrodzenia, ale nawet najtwardsi z nich tacy jak aktor Krzysztof Majchrzak kpiący wcześniej z innych chałturników nie pogardził dodatkowym przychodem i w końcu skusił się, aby wziąć udział w reklamie pewnego piwa (nota bene, moim zdaniem znacznie gorszego po przejęciu przez holenderski Heineken).

Kto ma żyłkę biznesmena, na pewno będzie próbował różnych sposobów aż odniesie sukces jak na przykład Kiyosaki, który parę razy przewrócił się na swoich pomysłach, a teraz odnalazł się w swojej niszy nauczania innych jak zarabiać pieniądze. W sumie nie jest to według mnie żaden wielki zarzut - tak samo ornitolog nie musi umieć fruwać, aby znać się na ptakach. Z tego samego powodu Kiyosaki pisze książki, prowadzi szkolenia, tworzy gry - sprzedaje innym ładnie opakowane marzenia. Na taki towar zawsze znajdzie się popyt.

Moim zdaniem wszystkie te amerykańskie podręczniki jak zostać bogatym trapi jedna zasadnicza przypadłość: nijak się mają do naszych realiów. Podam przykład - w USA możesz zbankrutować, a widząc, że pozostały do spłaty kredyt hipoteczny przerasta wartość domu zaprzestać płacenia rat i odesłać klucze do banku. U nas skończyłbyś w więzieniu.

Stąd zawsze proponuję wszystkim zachłystującym się takimi książkami, aby wzięli pod uwagę, żeby wszystko dopasowali do polskiej rzeczywistości i upewnili się czy faktycznie dana metoda u nas zadziała. Czasem wystarczy skopiować amerykański pomysł i zarabiać na klonie takim jak wykop czy nasza-klasa, ale zwykle czeka nas twarde lądowanie i tak jak tylko kilkanaście procent inwestorów regularnie zarabia na giełdzie, tak samo kilkanaście procent zakładanych firm odnosi relatywny sukces, czyli przede wszystkim nie upada po roku czy dwóch i generuje potem zyski.

W każdym razie, według mnie, trzeba szukać przeróżnych źródełek, z niskim ryzykiem i o wysokim potencjale zysku, a inspiracją do ich odnajdywania może stać się na przykład książka Allena „Multiple Streams of Income” – wydana też po polsku.



Moim zdaniem całkowicie pasywny dochód to mit. Da się ograniczyć naszą aktywność, zautomatyzować pewne procesy czy przerzucić niektóre czynności na innych, ale zawsze należy pilnować dowolnego źródełka – nawet w przypadku lokat musisz co jakiś czas sprawdzić jakie są aktualnie najlepsze oferty, przerzucić kasę na konta i tak dalej.

Im bardziej skomplikowany sposób zarabiania, tym wymaga więcej naszego wysiłku i z tego powodu dla mnie bezsensowny jest przykładowo regularny daytrading na giełdzie czy Forexie. Dużo pracy w stresie i nigdy nie wiesz czy zarobisz, czy nie i cały czas ryzykujesz dużym kapitałem, który łatwo możesz stracić nawet jeśli nie popełnisz większego błędu, tylko na przykład w USA zbudują mniej/więcej wigwamów niż oczekiwano.

Bardziej koncentrowałbym się na jakimś prostym pomyśle, który da się spieniężyć. Aby nie operować na zbyt wysokim poziomie abstrakcji, podam najnowszy przykład z bloga – postanowiłem bardziej wyeksponować okienko AdTaily licząc na przyciągnięcie większej liczby reklamodawców. Wiadomo, że trochę to denerwuje czytelników, ale w końcu blog jest darmowy, a na dodatek można go sobie ściągać w czytniku RSS, więc uważam, że jeśli otrzymuję jakieś wpływy z AdSense czy AdTaily, mam do tego prawo i od początku bloga postawiłem sprawę jasno, że reklama będzie dodatkowym źródłem przychodów pod warunkiem ich reinwestowania.

Efekt już jest i w marcu wypłacę pierwsze pieniądze z AdTaily, a koncepcja podoba mi się, ponieważ wszystko dzieje się automatycznie i praktycznie poza mną. Nawet jeśli taki dochód przynosi 100 czy 200 złotych miesięcznie, uważam go za bardzo pozytywny, ponieważ możemy wtedy porównać go do sumy otrzymywanej z odsetek z lokat.

Tak samo nie patrz ile zarabiasz na etacie - czy jest to 1500, 2000 czy 10 000 zł – nieważne.

Liczy się ile wygenerujesz gotówki netto w danym miesiącu (przychody-wydatki) i często widzimy taki paradoks, że osoba z wysokimi dochodami tonie w długach żyjąc ponad stan, a inna z dwoma tysiącami radzi sobie całkiem nieźle.

Dziś jest niedziela - dobry dzień na podumanie o stworzeniu choćby takiego malutkiego strumyczka płynącej do naszej kieszeni gotówki, a jeśli naprawdę nic Ci nie przyjdzie do głowy, aby nie poprzestać na jałowym filozofowaniu, załóż w przyszłym tygodniu choćby jedną lokatę 549,12 zł w OF. Zawsze to 2,7 zł miesięcznie bliżej do niezależności finansowej.