sobota, 30 stycznia 2010

Czy sprzedawać akcje?

Jeśli szukasz tutaj porady czy sprzedawać akcje, musisz poważnie się zastanowić nad swoją metodą inwestowania. To ty masz wiedzieć wcześniej co zrobisz, jeszcze przed rozpoczęciem transakcji, w przeciwnym wypadku pozostaniesz jednym z wielu hazardzistów trwoniących pieniądze na parkiecie.

Zasada jest prosta – pilnujemy strat na dwa sposoby: regulując wielkość pozycji wspierając się zleceniami obronnymi tnącymi straty (stopami).

Z drugiej strony sprawdzamy potencjalny zysk i jeśli widzimy, że istnieje szansa na zysk co najmniej dwukrotnie przekraczający potencjalną stratę, wkraczamy do akcji, a zysk możemy albo agresywnie kasować na docelowym poziomie, albo po prostu przesuwać zlecenia stop wraz z trendem (trailing stop).

No dobra, wróćmy do tytułowego pytania czy sprzedawać akcje?


Na giełdzie znajdziemy blisko 400 spółek i nie wszystkie zachowują się identycznie, jednak zdecydowana większość podąża za indeksami.

Z kolei nasz rynek mniej więcej powiela ruchy ważniejszych parkietów (prawdopodobnie zagranica teraz dominuje na WIG20 i futures) i piątkowa euforia po amerykańskim PKB, który w pierwszym odczycie skoczył w IV kwartale aż do 5,7% odbije się w poniedziałek gorzką czkawką.

Kto nie pamięta, to mu przypomnę, że początkowo po III kwartale zaczęto od +3,8%, a skończyło się na +2,2%.

Tym razem pewnie będzie podobnie, ale nawet te 4-4,5% będzie ok, dzięki niskiej bazie.

Jednak tak naprawdę cała sztuczka polega nie dynamicznym odbiciu amerykańskiej gospodarki, tylko w 2/3 wzrost zawdzięczamy powiększeniu zapasów. Sprzedaż wciąż jest marna, a nie wiadomo w jaki niby sposób ma wzrastać konsumpcja, skoro Amerykanie są zadłużeni, ich domów nie da się sprzedać za dobrą cenę, a na dodatek boją się utraty pracy.

Poza tym drukarka została wyłączona i banki nie będą mogły sobie dalej pompować kursów wszystkiego jak leci od kawy po akcje.

Zobaczymy co będzie dalej, ale piątkowe zachowanie giełdy w Nowym Jorku jest dla mnie potwierdzeniem technicznego sygnału sprzedaży i uważam, że prawdopodobieństwo spadków znowu wzrosło.

Kluczowe poziomy dla WIG20 to teraz mniej więcej 2315 pkt, dla WIG nieco ponad 39 100 pkt. Jeśli je przebijemy szukałbym dołków na średniej 200 SMA – na wczoraj 2137 pkt, a dla WIG niespełna 36 000 pkt.

Wykresy są tutaj i tutaj – wczoraj S&P 500 wybił dołem poniżej 1085 pkt, czyli nie dał rady wrócić ani nad linię bessy ciągniętą od szczytów z 2007 roku, ani wrócić nad nieco łagodniejszy trend wzrostowy rysowany od sierpnia.

Oczywiście, że rynek może zaskoczyć i znowu pójść w górę, ale w tym roku póki co nie kupuję akcji, ponieważ cały czas uważam, że zobaczymy niższe poziomy niż obecne, a jak niskie, tego nie wiem.

Portfel 47 692,47 zł (2844,36 + 30 429,64 zł+ 4893,62 zł+ 4865,85+ 4659)

Biura maklerskie 2844,36 zł:

Opcje na spadek WIG20
6 x OW20O200 462 zł

gotówka 2382,36 zł

Aby nie zardzewieć do reszty, wykonałem szybką spekulację intraday na akcjach Bomi z symbolicznym zyskiem 18 zł/+1,7% (faktyczna sprzedaż po 13,4 zł):


Lokaty i depozyty 30 429,64 zł:

Open Finance / Noble Bank 25267,32 zł
SKOK lokaty 5084 zł
eurobank 78,32 zł

Doszły dwie Lokaty Optymalne w Open Finance po 549,12 zł założone w piątek 29 stycznia. Wykorzystałem do tego pieniądze, które otrzymałem z grudniowych klików w reklamy Google AdSense, czyli 890 zł (dobry miesiąc, styczeń będzie trochę gorszy). Oprócz tego dorzuciłem kolejne 100 zł swoich oszczędności, aby nie zostawiać pustego konta w eurobanku i plan na luty został wykonany awansem.

Fundusze inwestycyjne 4893,62 zł:

UniDolar Obligacje 2874,13 zł
UniKorona Pieniężny 2019,49 zł

Waluty 4865,85 zł:
1201 euro

Zaokrągliłem euro do 1201, ponieważ bank dopisał mi już odsetki za styczeń na koncie oszczędnościowym, a mam tu zmieszane środki z innymi, więc tak na oko dorzucam tu te 33 centy dla równego rachunku.


Złoto 4659 zł:
46 g w monetach i sztabce

Wygląda na to, że Prechter miał rację i czeka nas ładny zjazd, który wykorzystam do zakupów, o ile faktycznie zobaczymy złoto po 700-800 $ za uncję.

Kierując się jego wskazówkami, osoba nie grająca agresywnie na spadki powinna zastanowić się nad dolarami (potem wrócimy do scenariuszu z jego krachem wywołanym pęknięciem bańki amerykańskiego długu) oraz przetrzymaniem ewentualnej przeceny na gotówce i jej ekwiwalentach.

Jeśli nie masz żadnego planu na wypadek spadków, poświęć weekend na opracowanie swojej strategii, żeby nie podejmować decyzji w panice w trakcie sesji giełdowej. To najgorszy doradca.

Podobnie posiadacze agresywnych funduszy akcji powinni dobrze się zastanowić nad planem na wypadek spadków, żeby później nie pocieszali się złorzeczeniem na nieudolnych zarządzających. To twoje decyzje i twoje pieniądze.