W zestawieniu „Gazety Prawnej” (przy okazji mały poradnik kredytowy) możemy znaleźć zestawienie kredytów hipotecznych przy założeniu kwoty kredytu 200 tysięcy zł, wartości nieruchomości 300 tysięcy zł, ratach równych na 30 lat. Według tabelki najtańszy kredyt hipoteczny w złotych jest w INGBSK, gdzie rzeczywiste oprocentowanie wynosi 6,64%, a rata 1236,64 zł. Z kolei w przeliczeniu na euro na czele jest Polbank 4,51% z ratą 1003,89 zł, a w frankach szwajcarskich również Polbank 5% oraz 1044,5 zł. Jak widać, Polbank działa bardzo agresywnie, ponieważ walczy o depozyty i oferuje atrakcyjne kredyty, także gotówkowe. Trochę to podejrzane, bo w ten sposób ich marża nie wygląda na zbyt wielką.
No dobra, ale dlaczego na blogu piszę o tych kredytach?
Odpowiedź brzmi: korzystna zmiana podatkowa dla wynajmujących.
Od 1 stycznia zostaje wprowadzony podatek ryczałtowy 8,5% od wynajmu nieruchomości, w tym także komercyjnych (w tym roku 8,5% było tylko do równowartości 4000 euro w roku, a co wyżej to już 20%). Oznacza to, że mamy tu dużo niższą stawkę niż na przykład w przypadku podatku dochodowego od osób fizycznych i stąd marzenia o karierze rentiera nabierają ciekawszych kształtów.
Z tym, że mam pewne wątpliwości:
1. Polski system podatkowy jest niestabilny i zmienny, a ten ryczałt może ma na celu wyłapanie tych z szarej strefy nie płacących dotąd podatku. Zresztą wynajmowanie mieszkań w sposób legalny jest uciążliwy dla ich posiadaczy i stąd taka niechęć do ujawniania dochodów (nawet wiceminister finansów Chojna-Duch miała jakąś tam nieciekawą historię z Wietnamczykami). Moja podejrzliwość wynika stąd, że fiskus może zewidencjonować wszystkich wynajmujących mieszkania, a potem podnieść podatki. Taka urzędnicza logika.
2. Zakup na kredyt jest o tyle niebezpieczny, że jeśli ruszy inflacja, to rekordowo niskie stopy procentowe też pójdą do góry, a skoro na euro musimy poczekać jeszcze długo w przypadku kredytu w CHF czy euro mamy na dodatek ryzyko walutowe oraz spread.
Mimo tych zastrzeżen uważam, że warto przynajmniej zastanowić się nad nieruchomościami (niekoniecznie na kredyt), a zacząć można choćby od jednego garażu na wynajem (ze względu na niską płynność na razie w tym portfelu wykluczam nieruchomości), albo budując dom blisko centrum miasta rozważyć od razu przeznaczenie jego częsci na lokale komercyjne itd. Nieruchomości z takim podatkiem stają się atrakcyjniejsze i raczej stawiałbym właśnie na komercyjne, jeśli ktoś ma takie możliwości finansowe (mniejszy kłopot z lokatorami).