Dziś kupiłem 1. opcję na WIG20 OW20O08260. Kurs 22 mnożymy x 10 i dodajemy prowizję maklera. Zatem zapłaciłem za nią 220 PLN + 4,4 PLN. Razem 224,4 PLN. Opcja wygasa 20 marca.
Jeśli teoretycznie przetrzymam ją do tego terminu i kurs rozliczeniowy WIG20 wyniesie wtedy 2600 i więcej, nie otrzymam ani grosza.
Za każdy punkt niżej dostanę 10 PLN.
Załóżmy, że 20 marca WIG20 spadnie do 2500 pkt. W takim wypadku dostanę 1000 PLN – 9,9 PLN prowizji BOŚ, czyli 990,1 PLN.
Szanse oceniam nisko, ale wg mnie istnieje całkiem realna możliwość dalszych spadków i wystarczy zjazd o jakieś 10 % na WIG 20, abym zarobił. Opcjami handluje się przecież codziennie, choć widełki i obrót są u nas, jak to na prymitywnych rynkach bywa, dość marne.
Zadowoli mnie dopiero kurs w granicach 50, czyli 500 PLN za opcję. W przeciwnym wypadku raczej zaczekam i najwyżej stracę całą kwotę.
Jak się liczy wartość opcji?
Można zacząć od ulotki GPW. Najpopularniejszym modelem jest Black– Scholesa. Wg niego moja opcja jest warta na dziś tylko połowę tego co zapłaciłem. Przykładowy arkusz: można uzupełnić danymi z KDPW. Aktualna zmienność dla WIG 20 wynosi 36%, a stopa wolna od ryzyka 5,5%.
Dużo biur maklerskich oferuje tutaj pomoc. Uwaga: koniecznie należy przyjrzeć się potencjalnemu zyskowi z opcji, czego w modelu już nie widać.
Jeśli rynek zrobi mi kawał i pójdzie w górę, zaczaję się na opcje czerwcowe. Na razie ich ceny są dla mnie zbyt zawyżone, a koszt za duży w stosunku do mojej maksymalnie akceptowalnej straty.
Przed rozpoczęciem inwestowania w tym segmencie polecam zapoznać się z kursem.
Proszę pamiętać, że na instrumentach pochodnych ryzyko jest wielokrotnie większe niż np.: na akcjach - jeśli nie umiesz nim sprawnie zarządzać.
W innym przypadku może być zupełnie inaczej i można je wręcz zmniejszyć (najprostsza strategia - opcje put lub pozycja krótka na FW20 zabezpieczą portfel w razie zwałki na rynku).