Widząc padakę na GPW szukam lepszych inwestycji i między innymi próbuję dokupować srebrne monety.
Kiedy aktualizowałem wczoraj swój portfel, zacząłem przeglądać ceny ostatnich transakcji monet na allegro. W oczy rzucił mi się gwałtowny wzrost dwóch, które mam: Haczów 20 zł oraz Toruń 20 zł.
Rzecz jasna nie pozostałem biernym obserwatorem, ale przystąpiłem do działania.
Mam kolegę, który krąży po Polsce i wiedziałem, że wczoraj jest w rejonie Kielc.
W NBP można było do niedawna kupić wiele monet po cenie emisyjnej, w tym Haczów po 95 PLN oraz Toruń po 88 PLN.
No to niewiele namyślając się zadzwoniłem do oddziału NBP w tym mieście. Jak dowiedziałem się od rozmówcy, w kasie znajdowało się wtedy ok. 20 monet z Haczowem oraz dużo więcej z Toruniem, a także parę dziesiątek z królami. Niestety, kasa NBP w Kielcach jest czynna tylko we wtorki i czwartki. Mój kumpel miał przy sobie kartę z małym limitem –nie pamiętam 1000 czy 1500 PLN, więc musiał szybko zorganizować się, aby zebrać większą kasę na dziś.
Trochę razem pokombinowaliśmy z przelewami i dziś rano zaraz po otwarciu koleś zjawił się w NBP w Kielcach.
I wtedy wydarzył się cud.
Kasjerka poinformowała go, że Haczowa nie ma wcale rzekomo od wtorku, a Torunia zostało 5 sztuk. W ogóle niewiele dało się tam kupić.
Ja dostanę z tego zaledwie jedną monetę oraz 2 x 10 zł z Gałczyńskim. Kiepsko. Planowałem zakupy za 1000 PLN.
Dzwoniłem jeszcze do NBP w Rzeszowie. Tam też nie ma Haczowa, ani Torunia.