Od 10 kwietnia aż do końca czerwca przyszłego roku trwa promocja "Superkonta" z IKO w banku PKO BP:
U nas media skupiły się na reklamie z Majewskim posługującej się stereotypami na temat mieszkańców Afryki.
A tymczasem aplikacja oferuje przydatne funkcje, które pozwalają nam nie tylko wypłacać pieniądze z bankomatu bez karty, ale także możemy wesprzeć "czekiem" na odległość dzieci na wakacjach czy znajomego w potrzebie. Albo wysłać pieniądze na telefon innej osoby bez podawania numeru konta. Więcej na ten temat zobaczysz na filmach instruktażowych PKO BP oraz przeczytasz we wpisie Kamila Pieczonki.
Jakie są wady tego rozwiązania?
Przede wszystkim zauważmy, że musimy trzymać pieniądze w PKO BP na koncie bez żadnych dodatkowych korzyści. Co więcej, aby konto było w pełni darmowe, musimy wykonać miesięcznie operacje kartą za 350 zł (w przeciwnym razie opłata wynosi 3,5 zł).
Na dodatek promocja dotyczy tylko nowych klientów, więc trzeba się zastanowić czy warto i tu nie chodzi o procenty, których w PKO nie uświadczysz, ani o premię typu moneyback, tylko zwyczajną wygodę.
Według danych banku sprzed kilku dni aplikację IKO zainstalowano na 16 tys. komórek.
Natomiast poszukiwaczom premii przypomnę o najciekawszych promocjach, gdzie bank płaci nam za to, że jesteśmy jego klientami.
Niezmiennie na pierwszym miejscu pozostaje BGŻ i konto osobiste z premią.
Jednak uwaga na zmiany, o których pisze Wojciech Boczoń.
Od początku czerwcowego cyklu rozliczeniowego BGŻ ogranicza możliwość zdobycia 1 proc. podwyżki wynagrodzenia: "bank będzie wypłacał premię wyłącznie od stałych, udokumentowanych wpływów", czyli nie da się już samodzielnie wysłać 5 tys. zł, aby otrzymać 5 dyszek premii (pamiętajmy o 5 zł opłaty za kartę debetową).
Dodatkowo BGŻ podwyższa limit obrotów kartą potrzebny do wypłaty podwyżki z 300. na 500 zł miesięcznie.
A jaki jest pozytyw? Największy taki, że bank w ogóle nie zlikwidował promocji, albo nie postąpił tak radykalnie, jak Alior Sync, który od początku czerwca starym, a od kwietnia nowym klientom zwraca 5 proc. za zakupy internetowe z drastycznie zmniejszonymi limitami: maks. 50 zł miesięcznie i 200 zł rocznie.
Jeśli nie masz tego konta, możesz sobie je otworzyć zgarniając premię 50 zł na Gruperze.
Pomimo pogorszenia warunków, równolegle warto też wciąż korzystać z Millennium. Dobre Konto oddaje 3 proc. za każde wydane 100 zł (maksymalny moneyback 50 zł/miesiąc) i wystarczy jedynie przelewać na konto minimum 1000 zł miesięcznie z innego banku (wcale nie musi to być pensja). Trzeba tylko pamiętać, żeby za zakupy o wartości poniżej 100 zł nie płacić kartą Millennnium, bo taka operacja nic nam nie da.
Przypomnę również o Koncie Rozsądnym w Aliorze. Dzięki niemu możemy otrzymać 5 proc. zwrotu za zakupy spożywcze (max 50 zł/miesiąc, 400 zł/rok). I tu pojawia się pewien problem. Konto wymaga od nas przelewu wynagrodzenia, co w przypadku pensji w okolicach i powyżej średniej krajowej nie bardzo się kalkuluje (w porównaniu z BGŻ). Natomiast dla niższych wpływów i osoby wydającej sporo na jedzenie, Alior będzie zapewne lepszy (uwaga na opłatę 5 zł za kartę, czyli pierwsza stówa wydana na żarcie zarabia na opłatę za kartę).
Do 10 maja można też wziąć udział w promocji BZ WBK i tu otrzymasz przez kolejnych 10 miesięcy po 50 zł w każdym miesiącu, pod warunkiem wpływu wynagrodzenia na konto (min. 1000 zł), wydania co miesiąc 300 zł kartą oraz wysłania trzech przelewów. Dodatkowo po 10 miesiącach nieprzerwanego otrzymywania premii na koniec bank wypłaca bonus 200 zł.
Trochę wysiłku trzeba wykonać, ale za 700 zł opłaca się.
Poza tym BZ WBK prowadzi też program polecający z nagrodami.
Gdzie jeszcze możemy otrzymać pieniądze z banku?
Ciekawy zestaw opublikował parę tygodni temu Michał Szafrański i tam odsyłam zainteresowanych innymi promocjami.
Natomiast ze swojej strony przypomnę o planach banków na ten rok, które liczą na wyższe wpływy z opłat i prowizji. Dlatego niepotrzebne konta najlepiej zamknąć jak najszybciej i nie zawracać sobie nimi głowy.