Świat niewątpliwie znalazł się w poważnych tarapatach i paniczna wyprzedaż giełdowa może (nie musi) zapowiadać kolejne fazy kryzysu, czy po prostu recesji gospodarczej.
Co w takiej sytuacji należy robić z oszczędnościami?
Każdy ma nieco inne cele, profil ryzyka, sytuację zawodową i rodzinną, więc taka uniwersalna rada jest praktycznie bezsensowna, o ile nie pozostaniemy przy ogólnikach.
Jednak istnieje punkt, o którym warto wspomnieć: powiększ fundusz awaryjny.
Dlaczego?
W niepewnych czasach pojawia się więcej czarnych łabędzi niż zwykle i to takich, których nigdy nie przewidzielibyśmy wcześniej- frank ponad 4 złote? Był już w tym tygodniu (zgaszony prawdziwą/wyimaginowaną interwencją).
To może nie jest problem dla wszystkich, ale kto płaci raty w CHF, nagle musi wysupłać więcej i mu się budżet może nie domykać, a zanim znajdzie sposób na jego zrównoważenie, powinien mieć w zanadrzu rezerwę.
Jeżeli nadchodzi spowolnienie gospodarcze/recesja, wiadomo, że rosnące bezrobocie czy pogorszenie koniunktury w biznesie stają się zupełnie naturalnymi procesami.
Czy jesteś gotowy/-a na odcięcie od głównego źródła dochodów? Jak długo przeżyjesz bez niego?
Odpowiedź znajduje się właśnie w tym funduszu, który jak wynika z ankiety przeprowadzonej na blogu posiada ponad połowa czytelników.
Należy postępować tak jak firmy czy banki w trudnych czasach i poprawić swoją płynność finansową zwiększając zasoby gotówkowe - najprościej na kontach oszczędnościowych, ewentualnie na krótkoterminowych lokatach (tu można bawić się z różnymi terminami zapadalności i wykręcać lepsze procenty, zachowując płynność).
Jednak dobrze też mieć jakąś rezerwę gotówkową w domu, choćby 1000-2000 zł (wyobraź sobie zapaść systemu bankowego czy choćby swojego głównego banku i czekanie na pieniądze na przykład tydzień, dwa; może to być nawet jakaś dłuższa awaria bankomatów).
Poza tym sam budowałem rezerwę w walucie i złocie, ale przyznam, że mi ta we frankach już się skończyła, bo je sprzedałem nie mogąc się oprzeć rekordowym cenom, więc albo frank spadnie, albo będę ją tworzył z norweskich koron (trochę już mam).
Złoto z kolei jest po prostu drogie, co nie znaczy, że nie będzie droższe. Spekulacja wywindowała je powyżej ceny platyny (dziś akurat jest odwrotnie, ale metale znajdują się blisko siebie).
Patrząc szerzej, funduszem awaryjnym mogą być też umiejętności, które pozwalają nam w sytuacji kryzysowej zmniejszyć koszty życia czy uniezależnić się od wielu wydatków, które ponosimy teraz płacąc za swój wolny czas. Dlatego zamiast pić browary i oglądać ogłupiającą telewizję, lepiej na przykład zrobić coś przy domu czy samochodzie i czegoś konkretnego się nauczyć.
Poza tym dbaj o zdrowie (sport, kontrola wagi, odpowiednia dieta, regularne badania itd.), bo w razie choroby pojawiają się naprawdę duże wydatki.
No i polecam też własny kawałek ziemi-w przypadku mieszkańca bloku może być to ogródek działkowy, ponieważ w każdych czasach opłaca się dostęp do zdrowej, taniej żywności.