Kiedy myślimy o finansach i dywersyfikacji, automatycznie zaczynamy postrzegać tę drugą oczami Markowitza, który ponad 50 lat temu wprowadził ją do świata inwestycji. Zauważył on, że człowiek podejmujący decyzje inwestycyjne kieruje się nie tylko maksymalizacją zysku, ale też stara się minimalizować ryzyko.
Nie będę teraz rozważał niedoskonałości modelu matematycznego, ulepszanego w kolejnych latach przez jego ucznia Sharpe`a i kolejnych ekonomistów, ale chodzi mi o samą ideę.
W każdym razie wiadomo, że nie warto pakować się za całą kasę w jeden walor czy segment rynku, bo wtedy zbyt niebezpiecznie zbliżamy się do hazardu.
Podobnie trzeba uważać z lewarowaniem się kredytem (może tu nie zgodziłby się ze mną Robert Merton:).
W jaki sposób korzystać z dywersyfikacji w praktyce ?
Jeśli masz duży kapitał, możesz zlecić zarządzanie kasą działowi asset management lub wyspecjalizowanemu funduszowi.
Nie do końca są mi znane konkretne wyniki ( w większości nie są publikowane), ale czasem słyszę narzekania niezadowolonych klientów. Oczywiście do poprzedniego lata z grubsza wszyscy byli usatysfakcjonowani (hossa 2002-2007).
Dla pozostałych ludzi mamy fundusze inwestycyjne.
Systematyczne oszczędzanie w funduszach akcji powinno dać godziwe zyski, ale wymaga to cierpliwości, kontroli ryzyka oraz pewnego łutu szczęścia.
Kiedy nałożymy wyniki funduszy na indeksy giełdowe, zazwyczaj okazuje się, że fundy radzą sobie gorzej.
Czemu tak się dzieje?
Po pierwsze, polskie fundusze należą do najdroższych na świecie pobierając corocznie opłaty za zarządzanie aż 3-4% aktywów (standardowo powinno być połowę mniej). Proszę jej nie mylić z prowizją za zakup/sprzedaż funduszu.
Kwota niby niewielka, ale kropla drąży skałę non stop.
Poza tym warto pamiętać, że nawet kiedy zarządzający wie, że w jego koszyku leży śmierdzące jajo, nie może go od razu wyrzucić. Musi sypać małymi porcjami, albo zawalić kurs sprzedając po zaniżonej cenie.
Kolejną kwestią, na którą fundusze mają ograniczony wpływ, to wpłaty i wypłaty klientów.
Jeśli ludzie rzucą się do panicznego umarzania, fundy nie mogą nic innego robić jak sprzedawać.
Owszem, mają pewien zapas gotówki, ale starczy im ona na krótko w momentach gwałtownych wahnięć koniunktury.
A jednak pomimo tych wad, stałe kupowanie jednostek uczestnictwa zwyczajnie opłaca się.
Cierpliwy inwestor na pewno uskłada solidną sumkę, pod warunkiem, że nie ma nierealnych celów.
Wystarczy systematycznie oszczędzać, inwestować, kontrolować ryzyko i czekać.
Teraz wrócę do problemu jak sobie poradzić z dość słabymi wynikami fundów na tle indeksów.
Polska jest dość prymitywnym rynkiem finansowym (wbrew buńczucznemu samochwaleniu się władz). Dowodem tego jest brak funduszy indeksowych czy nawet rozwiązań prawnych dla ETFów.
Pewnym sposobem na pewno jest kupowanie indeksu WIG20 (kontrakty futures FW20, miniwigi MW20 oraz certyfikaty UCW20AOPEN) czy mWIG-40 ( futures).
Niestety, nie można kupić ani samego WIG-u, ani sWIG80.
Widzę tu pewne rozwiązanie pośrednie.
Blisko 50% WIG-u obejmuje zaledwie 5 spółek : PKOBP, PEKAO SA, PKN Orlen, KGHM i TPSA. W takim razie kupując je w odpowiednich proporcjach i dorzucając kilka mniejszych pakietów dostaniemy ponad 60% rynku.
Nie jest to doskonały sposób, ale ma spory sens. Założę się jednak, że niewielu kupujących akcje jest w stanie to zrobić z kilku powodów.
Po pierwsze, mogą nie lubić konkretnych spółek i dlatego nie kupować ich akcji (np. TPSA). Po drugie, nie będą mogli powstrzymać się od „mieszania” w portfelu. W końcu 95% z nas jest przekonanych, że wie lepiej i przechytrzy rynek.
No i istotne jest, żeby nie przesadzić z dywersyfikacją. Posiadanie 50 różnych funduszy prowadzi raczej jedynie do oczopląsu.
Zupełnie odwrotnie jest z dywersyfikacją źródeł przychodów. Tutaj szukanie jak największej liczby alternatyw jest jak najbardziej wskazane. Nie ograniczaj się do pracy na etacie.Wcześniej już nieraz pisałem o alternatywnych możliwościach zarabiania pieniędzy i nie ma co się powtarzać, ale cały czas warto szukać kolejnych strumieni gotówki.
Oczywiście, skup się na tych najistotniejszych- zgodnie z zasadą Pareto, że 80% zysków będzie płynąć do nas z 20% naszej aktywności.