Po ponad dziesięciu latach w końcu doczekaliśmy się. Dziś indeks szerokiego rynku akcji WIG pobił swój rekord wszech czasów ustanowiony 9 lipca 2007 r. wynoszący do tej pory 67 772,91 pkt. Stało się tak dokładnie o godzinie 9:12:
Dla mnie ten fakt ma szczególne znaczenie, ponieważ zacząłem pisać tego bloga we wrześniu 2007 r. i dopiero teraz warszawskiej giełdzie udało się ponownie wspiąć na szczyt.
Sytuacja wydaje się co najmniej dziwna.
Hossa jest bardzo wybiórcza i uczestniczy w niej tylko część spółek, głównie dużych, co ewidentnie wskazuje, że wzrosty napędza instytucjonalny kapitał zagraniczny. Dlatego zamiast głowić się nad selekcją właściwych akcji, w ostatnich kilkunastu miesiącach wystarczyło trzymać się notowanego na GPW ETF-u odzwierciedlającego zachowanie indeksu WIG20.
Aby powiększyć i wyostrzyć wykresy i tabele poniżej, proszę w nie kliknąć.
Z drugiej strony ten ETF stworzono na zasadzie replikacji syntetycznej indeksu, a nie jako rzeczywisty portfel z akcjami dwudziestu blue chipów z GPW. Dlatego osobiście mam pewne obiekcje, aby zaangażować się w tego typu fundusz z poważniejszymi pieniędzmi, powiedzmy istotnie powyżej 10 tys. zł.
Ta hossa jest nietypowa z jeszcze innego powodu - niemal nikt się nią nie ekscytuje.
Ostatnio przeprowadziłem pewien eksperyment i zapytałem kilka młodych osób w przedziale wiekowym 19-25 lat o giełdę i inwestowanie. Dosłownie nikt nie interesuje się tym, co dzieje się na GPW i żadnego wrażenia na nich nie robią wzrosty po 20 czy 30 procent.
Co innego kryptowaluty i w mniejszym stopniu forex. Modne są też nieruchomości, ze względu na barierę kapitałową zwykle w sferze marzeń i rozważań teoretycznych.
Młodzi nie są wyjątkiem. Do polskich funduszy akcyjnych praktycznie w ogóle nie płynie kapitał, wręcz odpływa, nie widać też otwieranych nowych rachunków maklerskich. Kto ma pieniądze, prędzej kupi mieszkanie niż zaryzykuje na giełdzie.
Podobne zjawisko obserwuje się w wielu innych krajach - w USA hossa kończy 9 rok i kolejne rekordy nikogo specjalnie nie obchodzą. Po części zapewne dlatego, że indeksy wspinają się powoli i te rekordy bite są czasem nawet kilka razy w tygodniu.
Nie wiem, czym to się wszystko skończy. Na pewno ten rynek byka zupełnie różni się od poprzednich. Jest wyjątkowo spokojny (brak zmienności) i praktycznie nie widać "ulicy".
MÓJ PORTFEL
Osobiście podchodzę ostrożnie do obecnej fazy hossy i znacznie zmniejszyłem zaangażowanie w akcje. Aktualnie posiadam je tylko na dwóch rachunkach, wszystko kupowane przez kilka tygodni od końca listopada do początku stycznia, z zasadniczym zamiarem załapania się na przynajmniej jeszcze jedną falę wzrostową.
Po różnych eksperymentach związanych z licznymi promocjami w ING Banku Śląskim zostały mi tam dwa walory:
Aktualnie w ING Banku Śląskim nadal możecie zgarnąć 140 zł za otwarcie konta osobistego oraz kolejne 100 zł za regularne oszczędzanie. Zainteresowanych zapraszam do oddzielnego wpisu.
Z kolei na rachunku IKE w DM BOŚ zebrałem taki zestaw:
Dla każdej spółki przygotowałem jakiś plan. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Absolutnie odradzam próby naśladowania. Możliwe, że stworzycie lepszy portfel spółek losowo kupując dowolne inne.
Docelowo na IKE będę uzupełniał portfel ETF-ami. Wolałbym zaczynać z niższych poziomów niż obecnie.
Jeżeli chodzi o indeksy giełdowe, w interesującym miejscu znalazł się sWIG80. Aktualnie walczy z oporem wyznaczonym przez szczyt z 2013 r. i średnią 200 SMA. Zakładam, że na fali ogólnego entuzjazmu pokona te opory i pójdzie jeszcze wyżej. Natomiast dopóki nie ma wybicia, dopóty obowiązuje znak "stop" dla dalszych wzrostów:
Ciekaw jestem, czy są tu jeszcze jakieś dinozaury, takie jak ja kupujące akcje na warszawskiej giełdzie? Odezwijcie się w komentarzach i dajcie znać, że żyjecie :)
100 zł za regularne oszczędzanie + 140 zł za założenie konta w ING Banku Śląskim >>