wtorek, 10 października 2017

Niech NBP skupuje polskie akcje i obligacje korporacyjne!

Co powiecie na pomysł, aby NBP zaczął skupować polskie akcje i obligacje korporacyjne?

źródło: NBP/Flickr
Taką właśnie propozycję przedstawił w "Rzeczpospolitej" członek Rady Polityki Pieniężnej Eryk Łon.

Jest on na pewno barwną postacią. Niedawno optował za... obniżką stop procentowych o 50 punktów bazowych; przyznaje, że aktywnie grał na kontraktach terminowych na GPW oraz posiadał portfel akcji.

Profesor argumentuje, że jest to jedno z narzędzi łagodzenia polityki monetarnej, na dodatek stosowane przez inne banki centralne. Na przykład Bank Japonii skupuje akcje pośrednio za pomocą funduszy typu ETF. W efekcie ok. 10 procent akcjonariatu japońskich spółek znalazło się pod kontrolą BOJ.

Z kolei zarówno Bank Anglii jak też Europejski Bank Centralny i Bank Japonii skupują obligacje korporacyjne.

Dlatego, zdaniem Łona, podobne może postąpić polski bank centralny.


Na razie jest to tylko pomysł, który zrodził się w głowie jednego z członków RPP i na pewno nie jest oficjalnym stanowiskiem NBP. Do ewentualnej realizacji tej luźno rzuconej idei pozostała daleka droga.

Jakie jest moje zdanie?

Według mnie dla polskiej giełdy ważniejsze jest teraz rozstrzygnięcie, co dalej z OFE. Początkowo zmiany w systemie emerytalnym mieliśmy poznać w wakacje, a tymczasem nadal trwają dyskusje w rządzie i terminy przesuwają się.

Natomiast nie wiem, czy GPW naprawdę potrzebuje polskiej wersji QE.

W hipotetycznym przypadku aktywność banku centralnego skupiłaby się na największych spółkach, zwykle z udziałem Skarbu Państwa, być może pośrednio przez ETF-y, tak jak robią Japończycy. Tymczasem w ostatnich kilkunastu miesiącach obserwujemy bardzo dynamiczne zwyżki indeksu WIG20. Ich skala przez rok przekracza 40 procent:

Kliknij w wykresy, aby je powiększyć
Wizja realnych zakupów przez NBP groziłaby potężną bańką na WIG20.

Równocześnie od kilku miesięcy słabiej zachowują się mniejsze spółki, w tym te z indeksu sWIG80:


Wejście nowego gracza skoncentrowanego na dużych podmiotach powiększyłoby tę dysproporcję. Poza tym pojawiłoby się nowa pole do nadużyć - cynk z NBP byłby wart wiele pieniędzy.

Z kolei w przypadku obligacji korporacyjnych rynek wciąż pozostaje mały i trudno powiedzieć, co zbierałby NBP, skoro choćby obroty na Catalyst są dość mizerne. No chyba, że pojawiłyby się jakieś emisje państwowych spółek kierowane bezpośrednio do banku centralnego.

Osobiście nie bardzo wierzę w zakupy akcji i obligacji przez NBP, choć historia QE na świecie pokazuje, że żadnego scenariusza nie powinniśmy z góry wykluczać.