Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt ograniczenia maksymalnej dźwigni na rynku Forex do 25:1.
PAP pisze też o innych planowanych zmianach, w tym możliwości blokowania dostępu do stron brokerów zagranicznych łamiących polskie przepisy. Natomiast niewątpliwie pomysł ze zmniejszeniem dźwigni budzi najwięcej emocji.
Czy Waszym zdaniem to sensowne rozwiązanie?
Ograniczenie dźwigni na rynku #Forex w Polsce do 1:25 to...— Zbyszek Papiński (@appfunds) 13 lipca 2017
Rozumiem, że intencją rządu jest ochrona lekkomyślnych spekulantów przed ich własną głupotą, chciwością i nadmiernie podejmowanym ryzykiem. Jednak mam spore wątpliwości.
Pierwszą ofiarą nowych regulacji byliby polscy brokerzy, ponieważ wielu klientów przeniosłoby się za granicę, gdzie bez trudu znajdą dźwignię 100:1. Rynek już zareagował i notowane na GPW akcje X Trade Brokers zanurkowały dziś już 8 procent:
Ograniczenie dźwigni równocześnie zmusza inwestora do wyższej wpłaty do brokera, obojętnie, jaką strategię stosuje. Tymczasem aktualnie 100 procent gwarancji dostajemy dla równowartości 3 tys. euro oraz 90 proc. nadwyżki nad 3 tys. euro do 22 tys. euro włącznie.
W przypadku akcji czy obligacji inwestor znajduje się w nieco lepszej sytuacji, ponieważ papiery wartościowe są zdeponowane w KDPW i nie przepadną w razie bankructwa domu maklerskiego. Kontrakty CFD nie dają takiej ochrony.
Być może należałoby wprowadzić rozwiązanie, w którym początkujący inwestorzy mieliby ograniczoną dźwignię do 25:1. Mogliby ją zwiększyć do 50:1 czy 100:1 dopiero po roku lub dwóch latach.
Osobiście mnie ten temat w żaden sposób nie dotyka, ponieważ nie posiadam akcji XTB ani nie zajmuję się spekulacją na walutach, a jedynie czasem korzystam z kontraktów CFD na indeksy giełdowe czy surowce. Poziom dźwigni 25:1 czy 100:1 nie ma dla mnie wielkiego znaczenia.
Ciekaw jestem Waszych opinii - zapraszam do dyskusji.
>>> Lokata na 3% + konto oszczędnościowe 2,55% + darmowe konto Premium