sobota, 15 lutego 2014

Dla kogo tym razem stracona dekada?

Pierwsza dekada XXI wieku należała do rynków wschodzących, w tym także Polski.

Średnia roczna stopa zwrotu z giełd emerging markets (EM) wyniosła 10,9% - u nas WIG "wycisnął" 10,28%:

Kliknij, aby powiększyć

Na naszym zacofanym rynku niestety nie działa obecnie żaden fundusz indeksowy ani ETF naśladujący ruch głównego indeksu giełdowego, więc pewną protezą może być fundusz Legg Mason Akcji, który w tym czasie uzyskał średnio rocznie 11,1%. Więcej na ten temat w oddzielnym artykule.

Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała na rynkach rozwiniętych: marne 1,3%. Z perspektywy przeciętnego amerykańskiego czy niemieckiego inwestora giełdowego była to "stracona dekada".


Kliknij, aby powiększyć
Na dodatek dwa potężne kryzysy i gwałtowne przeceny oznaczały gigantyczne straty dla większości amatorów, którzy wyprzedali się w okolicach dna. Te rany są na tyle świeże, że zamożna generacja Y postawiła na zupełnie inne priorytety finansowe:

źródło: UBS Wealth Management
Tymczasem nastąpiła ważna zmiana i od dłuższego czasu duże giełdy są zdecydowanie silniejsze od rynków wschodzących:


Możliwe, że na EM źle wpływa perspektywa końca luźnej polityki monetarnej i dlatego wyraźnie osłabły ich waluty oraz indeksy giełdowe.

Na tym tle od połowy ubiegłego roku zaskakująco dobrze prezentuje się Polska. Zarówno złoty, jak też akcje pokazują sporą relatywna siłę. Obecnie w grze mamy motyw "emerytalnej hossy", czyli ewentualne zaprezentowanie wysokich stóp zwrotu przez OFE tuż przed rozpoczęciem kolejnego etapu demontażu II filaru.

Natomiast długoterminowo ciężko oczekiwać stale odmiennego zachowania Polski od reszty emerging markets.


Szeroką perspektywę daje nam opracowanie "Credit Suisse Global Investment Returns Yearbook 2014".

Nawet jeśli uwzględnimy dość słabe zachowanie młodych rynków w ostatnim okresie i tak w kilkunastoletnim horyzoncie wciąż biją one starszych braci:

źródło: Credit Suisse
Za to patrząc w bardzo długiej perspektywie może to wyglądać nieco inaczej:

źródło: Credit Suisse

 A jeszcze ciekawiej z podziałem na dekady:

źródło: Credit Suisse
Zauważcie, jak często ryzykowne rynki przegrywały z tymi dojrzałymi, zaskakująco często. A na dodatek lata czterdzieste były prawdziwą rzezią EM.

Czy obecne dziesięciolecie okaże się straconą dekadą dla rynków wschodzących, w tym Polski?

Z odpowiedzią na to pytanie wypada nam jeszcze trochę poczekać. Natomiast kurczowe trzymanie się wyłącznie rodzimej giełdy wydaje się mocno dyskusyjne. Dlatego dywersyfikacja portfela powinna też uwzględniać rynki zagraniczne.

W modelu statystyków przedstawionym przez Credit Suisse interesujące długoterminowe stopy zwrotu wśród EM daje postawienie na rynki ze słabą walutą, wysokim wskaźnikiem wypłacanej dywidendy oraz kiepskim odczytem PKB:
źródło: Credit Suisse
Idąc tym tropem, w tej strategii należałoby czekać na wyraźne osłabienie złotego, marne odczyty z gospodarki i wtedy polować na spółki dywidendowe.Takie podejście wymaga niewątpliwie silnych nerwów oraz niezależnego myślenia, a są to cechy zwykle deficytowe.