No to kości zostały rzucone i „Elementarz Inwestora” ruszył na dobre w środę u Michała
Dzisiejszy artykuł jest bardzo ważny, także dla mnie. Zdaję sobie sprawę z oczekiwań i wielkiej odpowiedzialności wobec osób, które dopiero wkraczają w fascynujący świat inwestycji.
Fot. GPW |
Jeśli chcesz być powiadamiana/-y o nowych artykułach w cyklu „Elementarz Inwestora", zapisz się na newsletter.
Zanim zajmę się właściwym tematem, czyli jak zacząć inwestować i skąd czerpać wiedzę z tej dziedziny, poczynię ważne zastrzeżenie.
Pamiętajcie, że ani Michał, ani ja nie posiadamy monopolu na prawdę. Jesteśmy dwoma zwykłymi facetami, którzy od dawna zajmują się tematyką oszczędzania (Michał) i inwestowania (ja), a co chyba najważniejsze - od praktycznej strony. Nie jesteśmy teoretykami, u których wszystko ładnie wygląda w tabelkach i na wykresach, a życie potem pokazuje zupełnie coś innego. Poza tym stoimy po tej samej stronie, co Wy, czyli klienci banków, biur maklerskich, funduszy inwestycyjnych i innych instytucji finansowych.
Z kolei nie posiadamy uprawnień do udzielania dokładnych porad inwestycyjnych i rekomendacji, co nawet nam pasuje, ponieważ chcemy Was przekonać do samodzielnego inwestowania. W ten sposób macie szansę odnieść sukces. Tylko Wy odpowiadacie za swoje wyniki finansowe. Nikt inny.
Wszystko, co Wam przedstawiamy w cyklu „Elementarz Inwestora” należy dokładnie filtrować i wyciągać własne wnioski, ale o jedno Was proszę – nie czytajcie "po łebkach"!
Najpierw koniecznie zapoznaj się z artykułem Michała. Na spokojnie przemyśl i przetraw materiał. Możesz się z nim zgadzać, albo nie. Twój wybór. Jednak w ten sposób skorzystasz z naszej pracy w największym stopniu.
Jeśli nie masz czasu, zatrzymaj się i wróć później do artykułu. Sprawdzona na portalach taktyka szybkiego skanowania tekstu (sam często tak robię) tu nie zadziała. To nie są wyścigi. A w końcu chodzi o bardzo ważną rzecz w życiu, czyli o pieniądze.
Zanim zaczniesz inwestować, zrób porządek w finansach osobistych.
Najważniejsze punkty dokładnie przedstawił Michał i teraz tylko je przypomnę:
- Twoje przychody muszą być większe niż wydatki
- Twórz regularnie budżet domowy i w planowy sposób odkładaj pieniądze
- Zbuduj fundusz awaryjny w wysokości 1000-2000 zł
- Zoptymalizuj swój budżet domowy
- Spłać długi
- Zbuduj finansową “poduszkę bezpieczeństwa” stanowiącą ekwiwalent co najmniej 3-6-miesięcznych kosztów.”
Dopiero kolejnym krokiem powinno być inwestowanie. Nie warto szukać drogi na skróty, choć ona bardzo kusi.
Dlaczego?
Przez pierwsze lata inwestowania największym problemem było dla mnie, że gdzieś z tyłu głowy miałem zakodowane „jak szybko zarobić dużo pieniędzy”. I właśnie to niepozorne słówko „szybko” stało się przekleństwem i źródłem wielu fatalnych błędów, które spowodowały, że praktycznie tkwiłem w miejscu.
Jak to teraz wygląda? Możesz ocenić samodzielnie, czytając i analizując na bieżąco wpisy na moim blogu.
Czy chcę przez to powiedzieć, że nie da się błyskawicznie dorobić fortuny na giełdzie, czy mówiąc bardziej ogólnie, rynkach kapitałowych? Niekoniecznie.
Istnieją genialni spekulanci, którzy od razu osiągają fenomenalne wyniki. Jednak tak się dziwnie składa, że o tej garstce pisze się książki (jedną z nich - „Czarodzieje rynku" Jacka Schwagera czytałem chyba cztery razy). My, zwykli śmiertelnicy powinniśmy twardo stąpać po ziemi.
Amatorów szybkich i łatwych zysków zawsze znajdzie się bardzo wielu. Na nich żerują między innymi oszuści tworzący piramidy finansowe.
Tu dowiesz się, jak ich uniknąć. Bądź bardzo nieufny wobec firm znajdujących się na liście ostrzeżeń publicznych KNF.
Dlatego tak ważne jest solidne przygotowanie. Tak jak w każdej innej dziedzinie.
Od czego zacząć?
Na starcie skorzystajmy z darmowej wiedzy dostępnej w Sieci. Na stronie internetowej Komisji Nadzoru Finansowego znajdziesz liczne broszury dotyczące rynku kapitałowego Przeczytaj chociaż jedną, na przykład "Pierwsze kroki na rynku kapitałowym", której autorami są Piotr Biernacki oraz Piotr Szulec.
Z kolei GPW oferuje kurs e-learningowy "Podstawy inwestowania na Giełdzie". Poza tym regularnie organizuje szkolenia, wiele bezpłatnych - ostatnie w miniony weekend.
Jeżeli wolisz formę szkolenia stacjonarnego, w styczniu i lutym 2014 r. w ramach Szkoły Giełdowej odbędzie się 14-godzinny weekendowy kurs "Podstawy inwestowania na giełdzie". Szczegółowy program wygląda tak. Zapisy na tej stronie. Zajęcia odbędą się w kilku większych ośrodkach akademickich: Katowicach, Krakowie, Poznaniu, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu.
Uwaga! Kurs kosztuje 350 zł. Czy warto wydać te pieniądze? Zapewne większość informacji znajdziesz za darmo w "necie", ale jeśli 350 zł to nie jest dla Ciebie majątek, uważam, że można się nad tym przynajmniej zastanowić.
Aby nie było niedomówień, nie jestem w żaden sposób związany ze Szkołą Giełdową, ani nie otrzymuję wynagrodzenia za przedstawienie jej oferty.
Czy korzystając z darmowych broszur i tego typu szkoleń nauczysz się zarabiać? Wątpliwe. Po prostu poznasz podstawy. I tego należy oczekiwać od prowadzących. Niech rzetelnie i zrozumiale przedstawią ten trudny temat.
Może ktoś z Czytelników uczestniczył w Szkole Giełdowej i podzieli się swoimi wrażeniami w komentarzach?
Należy wspomnieć tez o Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych, które znane jest z corocznej konferencji Wall Street i wielu innych przedsięwzięć. Członkostwo daje pewne przywileje, w tym zniżki w biurach maklerskich, za które trzeba zapłacić 90 zł rocznie (osoby do 26. roku życia 60 zł).
Aby zmusić mózg do myślenia, spróbujmy dotrzeć do niego różnymi kanałami, także przez wideo. Świetnie walory edukacyjne spełnia cykl prezentowany tej jesieni w TVP. Szczerze mówiąc, byłem bardzo sceptyczny wobec pomysłu obsadzenia w roli prowadzącego Macieja Kurzajewskiego. Jednak spisał się bardzo przyzwoicie. Zresztą oceńcie sami.
Całość trwa godzinę i czas naprawdę mija szybko.
Darmowe materiały edukacyjne i szkolenia oferują też podmioty typowo komercyjne, w tym biura maklerskie czy brokerzy rynku Forex. W tym przypadku trzeba pamiętać o istotnym konflikcie interesów. Broker zarabia przede wszystkim na Twojej (nad)aktywności i prowizjach. Nie oznacza to, ze takie szkolenia są z gruntu złe, tylko należy dobrze się zastanawiać nad każdą przekazywaną informacją.
Podobnie z dystansem traktujmy wszystkie transakcje wykonywane na platformach demonstracyjnych. One mogą służyć do poznania mechanizmu składania zleceń, rysowania wykresów itp.. Natomiast transakcje bez pieniędzy przypominają pływanie w basenie bez wody.
Wspominałem wcześniej o książkach i długo się zastanawiałem nad umieszczeniem tutaj listy lektur dla początkujących. Chciałbym przestrzec przed jednym - gdy czytamy poradnik na jakiś temat, to czasami zbyt szybko chcemy zastosować zdobytą z niego wiedzę. Przykład: kiedy zagłębiłem się w "Analizę Techniczną" Murphy'ego, wszędzie doszukiwałem się formacji, o których aktualnie czytałem. Gdy dostałem "Inteligentnego Inwestora" Grahama, stawałem się zatwardziałym zwolennikiem inwestowania w wartość. Do następnej lektury. Mamy młotek i szukamy wszędzie gwoździ.
Na początku warto zbadać wszelkie możliwe istniejące i opisane metody, aby wybrać z nich swoją własną, często będącą ich kompilacją. Oto klasyczny przykład: używamy analizy fundamentalnej do selekcji spółki, a technicznej do wyboru momentu, kiedy ją kupić.
Od czego konkretnie zacząć? Przyciśnięty do muru, wybieram klasykę i numerem 1 na liście są dla mnie "Wspomnienia gracza giełdowego", których autorem jest Edwin Lefevre. Rynki ciągle się zmieniają, ale zachowania ludzkie powtarzają się.
W tym miejscu mam pewien kłopot. Jeżeli ktoś nie studiował ekonomii, ani kierunków pokrewnych, trochę powinien liznąć tej tematyki. Kiedyś dość dokładnie przerobiłem podręczniki ekonomiczne Davida Begga. Jednak nie upieram się, że jest to absolutnie konieczne. Niech będzie to pozycja dla dociekliwych.
D. Begg, S. Fischer, R. Dornbusch - „Ekonomia: Makroekonomia i Mikroekonomia”
Natomiast absolutnie polecam czytanie (w dowolnej kolejności i czasie) następujących pozycji (gwiazdką oznaczam pozycje nieco trudniejsze, które będzie ciężko zrozumieć części początkujących):
B. Graham - „Inteligentny inwestor”
J.J. Murphy – „Analiza techniczna rynków finansowych”
Van K. Tharp – „Giełda, wolność i pieniądze –poradnik spekulanta”*
Tu przypominam sobie zabawną historyjkę - książkę wygrałem w konkursie inwestycyjnym. A wiecie jak? Otworzyłem pozycję i zapomniałem o konkursie :)
Van. K. Tharp - „Trader doskonały"*
S. Nison - „Świece i inne japońskie techniki analizowania wykresów”*
A. Elder – „Zawód –inwestor giełdowy”
V. Sperrandeo – „Trader Vic”
Z. Komar - „Sztuka Spekulacji po latach"
M. Pring - „Psychologia Inwestowania"
A.J. Frost, R. Prechter – „Teoria fal Elliotta" *
J. D. Schwager - „Analiza techniczna rynków terminowych”
J. D. Schwager - „Czarodzieje Rynku " (i reszta serii)
G. Zalewski - „Kontrakty terminowe i forex. Teoria i praktyka' *
T. Zaleśkiewicz, G. Zalewski - „ Droga inwestora. Chciwość i strach na rynkach finansowych"
Bardzo ambitnym przedstawiam spis lektur dla maklerów i doradców inwestycyjnych.
Bezpłatny "Equity Magazine" zebrał zestaw, który wydaje się sensowny, tak samo zresztą jak lektura tego pisma. Zawsze trzeba sporo czytać (niekoniecznie szybko), aby potem łatwiej odróżniać pozycje wartościowe od tych wątpliwych. Podobnie jest z serwisami internetowymi i blogami.
W tym miejscu zachęcam stałych Czytelników do wskazania w komentarzach Waszej ulubionej literatury giełdowej.
O wszystkim i tak decyduje praktyka, czyli konkretne transakcje rynkowe i tu nie warto się nigdzie spieszyć. Zapewne są tacy, którzy przeczytali tysiąc książek i niewiele im pomogło oraz tacy, którzy nie przeczytali żadnej i zarabiają.
Inwestowanie to nie tylko giełda, ale w jednym artykule nie da się zmieścić wszystkiego. Dlatego zapraszam do kolejnych. Natomiast trzeba zaznaczyć, że zazwyczaj wysoką stopę zwrotu przy niskim ryzyku daje inwestowanie w siebie i swoje umiejętności.
A jak w końcu jest z tym zarabianiem?
Wielu z Was (zarówno Pań, jak też Panów) zapewne trafiło tutaj z bloga Michała Szafrańskiego Jak Oszczędzać Pieniądze? Dlatego musimy teraz ustalić kluczową kwestię.
O ile w przypadku oszczędzania określone posunięcia niemal zawsze przynoszą wymierne korzyści, przeliczalne na większe lub mniejsze pieniądze, to w inwestowaniu nigdy nie ma pewności osiągnięcia zysku. Nigdy.
Jest to ukryte w samej definicji inwestycji, czyli wyrzeczenia się bieżącej korzyści, zwykle konsumpcji, na rzecz przyszłych, nieznanych nam teraz profitów.
Tej pewności zysku nie daje ani licencja doradcy inwestycyjnego, ani tytuł profesora ekonomii, ani 30 lat doświadczenia. Żaden ekspert, którego oglądasz w telewizji, czy czytasz w internecie, nie zna przyszłości. tylko buduje mniej lub bardziej prawdopodobne scenariusze, czasem sprzeczne same ze sobą i zmieniane co kilka dni. Gdyby ktoś wyznał zgodnie z prawdą - Nie wiem, zapewne przestałby być zapraszany do programu. Z tego powodu słuchanie komentatorów czy czytanie branżowej prasy uznawane jest przez niektórych inwestorów za mało przydatne w osiąganiu dobrych rezultatów. Często taki szum wręcz przeszkadza.
Straty są nieodłączną częścią inwestowania i można je porównać do kosztów prowadzenia biznesu. I tak samo jak przedsiębiorca powinniśmy te koszty starać się ograniczać, ale nigdy nie spadną one do zera.
Dlatego uporządkowanie finansów osobistych staje się tu kluczowe, ponieważ nie wolno znaleźć się w sytuacji, w której będziesz z napięciem wpatrywać się w notowania i czekać, czy zarobisz na czynsz lub ratę kredytu hipotecznego.
Części osób zwyczajnie nie stać na inwestowanie, także od strony mentalnej. Jeżeli boisz się strat powyżej dziesięciu procent, lepiej pozostań przy bezpiecznych instrumentach typu lokaty i konta oszczędnościowe czy obligacje. Nie ma się czego wstydzić.
Niestety, tak nas dziwnie skonstruowano, że ból przy stracie z reguły jest kilkukrotnie dotkliwszy, niż odczuwana radość przy podobnym zysku.
Z tego powodu inwestowanie wyczerpuje psychicznie, szczególnie krótkoterminowa spekulacja, w której chciwość i strach są odczuwane najintensywniej. Ta huśtawka nastrojów potrafi wciągnąć i zamiast inwestorem czy traderem, stajesz się hazardzistą, który po prostu musi cały czas obstawiać, aby poczuć ten przyjemny dreszczyk emocji.
Doświadczeni doskonale wiedzą, że w dużej mierze nie zmagasz się wcale z rynkiem, tylko z samym sobą. Z tego powodu oprócz mechanizmów rynkowych trzeba przede wszystkim poznać własną psychikę. Jeśli Twoje ego jest większe niż rynek, zapłacisz bardzo wysoką cenę.
Co ciekawe, niektórzy uważają, że kobiety zazwyczaj nie do końca wykorzystują swój talent inwestycyjny, ponieważ ich, z reguły wrodzona, większa troska o bezpieczeństwo sprawia, że wiele z nich stanowi doskonały materiał na inwestora.
A dlaczego zacząłem nie od zysków, a od strat? Ustalenie ich poziomu pozwala nam ograniczać ryzyko, które w pojedynczej transakcji zazwyczaj nie powinno przekraczać 1-3. procent inwestowanego kapitału. Jeśli Twoja metoda wskazuje, że masz szansę zarobić dużo więcej niż ryzykujesz, wtedy otwierasz pozycję i od razu musisz wiedzieć, co zrobisz, jeśli kurs spadnie, pozostanie w miejscu lub wzrośnie. Wszystko zwykle ustala się PRZED otwarciem pozycji, nie w trakcie trwania transakcji, kiedy emocje mogą wziąć górę nad rozsądkiem.
W ten sposób zarządzasz kapitałem,a w inwestowaniu ważne są trzy zasadnicze elementy:
1. Psychologia
2. Zarządzanie kapitałem
3. Skuteczna metoda (system)
Jedna z najważniejszych zasad inwestowania brzmi: „Tnij szybko straty i pozwól zyskom rosnąć”. Warto ją zapamiętać i do niej często wracać. Sam miewam problemy ze zbyt wczesnym kasowaniem zysków.
Na pewno spotkasz wielu odważnych inwestorów, ale niewielu odważnych inwestorów utrzymujących się na rynku przez lata. Tu nie liczą się przechwałki i jednorazowe wystrzały, tylko cierpliwość, dyscyplina i ciągła kalkulacja.
Natomiast koncentracja wyłącznie na stratach bywa zgubna i niebezpieczna, ponieważ może ona wywołać w Tobie podświadome dążenie do porażki i utraty zainwestowanych pieniędzy. To bardzo trudna umiejętność – połączyć taką chłodną kalkulację z wiarą w sukces.
Tę wiarę wzmocnisz, jeśli opracujesz własną, indywidualną, skuteczną metodę inwestowania dopasowaną do Twojej psychiki, rozkładu dnia czy profilu ryzyka. Poszukiwanie tej odpowiedniej zajmuje często lata i niestety nie istnieje jeden idealny wzorzec pasujący do wszystkich.
Aby się doskonalić i nie popełniać ciągle tych samych błędów, warto prowadzić dziennik inwestora (może to być nawet zwykły zeszyt) i zapisywać w nim wszystkie transakcje z komentarzem, np. dlaczego wybrałem akurat te akcje, dlaczego sprzedałem w określonym momencie, jakie targały mną emocje. Wszystko może się później okazać przydatne do analizy.
W efekcie stworzysz swój podstawowy system oraz reguły inwestowania, których musisz się twardo trzymać. Przykładowy taki zestaw opracował kilkadziesiąt lat temu Bernard Baruch:
1. Nie spekuluj, o ile nie jest to twoja praca na cały etat.
2. Strzeż się fryzjerów, kosmetyczek, kelnerów podających darmowe "typki", czy poufne informacje ze spółek.
3. Zanim kupisz akcje, dowiedz się wszystkiego, co się da o firmie, jej zarządzie, konkurentach, zarobkach i perspektywach wzrostu.
4. Nie próbuj kupować na dnie, ani sprzedawać na szczycie. Tego się nikomu nie udaje robić - z wyjątkiem kłamców.
5. Naucz się szybko akceptować straty. Nie oczekuj, ze będziesz miał rację przez cały czas. Jeśli popełniłeś błąd, tnij straty jak najszybciej.
6. Nie kupuj zbyt wielu różnych walorów. Lepiej posiadać tylko kilka inwestycji, które możesz monitorować.
7. Regularnie rób przegląd wszystkich swoich inwestycji, aby sprawdzić, czy nie nastąpiły jakieś wydarzenia zmieniające ich perspektywę zysku.
8. Badaj swoje inwestycje pod względem podatkowym, aby sprzedawać w momencie największej korzyści.
9. Zawsze trzymaj solidną rezerwę gotówkowa. Nigdy nie inwestuj wszystkich swoich środków.
10. Nie próbuj być mistrzem w każdej dziedzinie inwestycji. Trzymaj się pola, które znasz najlepiej.
Sam do tego miana nawet nie aspiruję, ale warto rozejrzeć się wokół i poszukać swojego mentora - doświadczonego inwestora z sukcesami, który chętnie podzieli się swoją wiedzą, często bezinteresownie.
No to skoro to wszystko jest takie skomplikowane, po co w ogóle inwestować?
Świetne pytanie. Tradycyjna odpowiedź brzmi, że długoterminowo inwestycje w akcje lub fundusze akcji przynoszą wyższe zyski niż lokaty bankowe. Trzeba jednak dołożyć do tego koszt alternatywny w postaci spędzanego czasu przy raportach spółek czy wykresach. No i fakt, że stopy zwrotu są bardzo zmienne w poszczególnych latach.
Dlatego przynajmniej na początku nie ma sensu liczyć na jakieś oszałamiające sukcesy, tylko traktujmy inwestycje jako pieniądze wydane na naukę, a zgodnie z maksymą Buffetta zasada nr 1 brzmi "nie tracić pieniędzy". Z kolei zasada nr 2 - patrz zasada nr 1. Stąd pojawił się nasz pomysł, aby co miesiąc inwestować 200 zł, a 2014 rok może być dla wielu osób świetnym okresem na uporządkowanie finansów osobistych, edukację i zebranie pierwszych doświadczeń związanych z inwestowaniem.
Dopiero później można pomyśleć o odważniejszych inwestycjach, czyli próbie realizacji naszych celów długoterminowych, jak na przykład zapewnienie przyszłości dziecku, czy zebranie dodatkowego kapitału na emeryturę.
Ta ostatnia kwestia jest niezwykle istotna akurat teraz, ponieważ nie chodzi tylko o ostatnie zmiany w OFE, ale także o zbliżający się koniec roku. Z tego powodu w przyszłym tygodniu znajdziesz na tym blogu artykuł o IKE/IKZE i podatkach, a później u Michała będziemy wybierali rachunek maklerski.
Stale aktualizowany spis wszystkich artykułów w cyklu znajduje się tutaj. O ukazywaniu się kolejnych informujemy w newsletterze.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy uprościłem, a inne pominąłem, ponieważ nie da się wszystkiego zmieścić w jednym tekście. I tak jest on długi, jak na standardy bloga nawet bardzo. Natomiast uważam, że jeśli Czytelnik znalazł w nim choćby jedną pożyteczną wskazówkę, to już będzie oznaczało, że nie zmarnował czasu spędzonego tutaj, za co Wszystkim, którzy dobrnęli do końca, serdecznie dziękuję. Wiadomo, inwestor musi ćwiczyć cierpliwość.