W lipcu zastanawialiśmy się ile zarabia deweloper, a teraz wypada zauważyć istotne przyspieszenie dynamiki spadków na rynku nieruchomości, co potwierdza choćby sam tytuł artykułu Bernarda Waszczyka z Open Finance "Rekordowy miesięczny spadek indeksu cen mieszkań."
Czy to oznacza, ze już nadszedł czas kupować mieszkanie? W końcu wielu młodych ludzi stoi przed takim dylematem, czekając na optymalny moment.
Tabelka z tekstu Bernarda Waszczyka wygląda interesująco:
Zauważmy, że bańka spekulacyjna wyraźnie pękła w Warszawie czy Krakowie, gdzie ceny były bardzo napompowane (nie ma tu w tabelce równie szybko taniejącego Sopotu - tu widziałem dość absurdalne ceny, wyższe niż w niektórych kurortach nad ciepłym Morzem Śródziemnym - pewnie Klub Morsa się zapakował).
Nieco inne liczby, ale podobny trend zauważają w najnowszym raporcie Expander i Metrohouse.
Najbardziej chodliwe są zdecydowanie mieszkania najtańsze, w cenie do 200 tys. zł i w tym segmencie notuje się bardzo dużo transakcji.
Najszersze opracowania na temat rynku nieruchomości przedstawia z kolei NBP (za to z większym opóźnieniem).
Na pewno już pojawiają się ciekawe pojedyncze oferty, ale nie mam zamiaru wieszczyć, że przecena się kończy. Nic na razie nie wskazuje na odwrócenie się trendu i od strony spekulacyjnej należałoby cały czas wstrzymywać się z zakupami, tak samo jak robimy to na giełdzie, jeśli dane akcje lecą w przepaść.
Szaleństwo i panika tłumów jest zjawiskiem doskonale znanym i opisanym, i prowadzi do wychyleń daleko poza granice rozumu.
Kiedy sam rozważyłbym zakup mieszkania? Gdybym nie miał, gdzie mieszkać i teraz wynajmował/tłoczył się z rodziną, a w przyszłości planował karierę budować w Polsce. W takim przypadku zapewne przyglądałbym się rynkowi bardzo uważnie i targował z deweloperami/sprzedającymi.
Jeśli posiadałbym wolną gotówkę (kilkaset tys. zł, ewentualnie mniej na większość wkładu) lub chciał się zlewarować kredytem hipotecznym, licząc na zarabianie z wynajmu i ewentualnego wzrostu cen nieruchomości, odpuściłbym sobie temat na razie jako zbyt ryzykowny w stosunku do podejmowanego wysiłku. Rozważałem kawalerkę przez jakiś czas i w końcu wybrałem płynność (wolę rynek kapitałowy).
A Wy co robicie? Ktoś kupuje dla siebie, a może pod wynajem?