Większość programów biznesowych dotyczących sytuacji na rynkach kapitałowych polega na opowiedzeniu jakiejś tam historyjki (o Grecji, Portugalii, poziomie bezrobocia w USA czy wody w Wiśle - zawsze jakiś tam powód do snucia opowieści się znajdzie) zakończonej wróżbą przyciśniętego do muru analityka, który wybiera między wzrośnie czy spadnie (ewentualnie pójdzie w bok).
Z tym większą radością oglądam takie rozmowy, kiedy osoba po drugiej stronie nie udaje, że zna przyszłość, tylko wyjaśnia jak zarabia, co nie jest i tak do końca zaakceptowane przez lekko zmieszanego prowadzącego: