W studiu telewizji CNBC pojawiło się dwóch (pardon za wyrażenie) starych byków, twierdzących, że rynek byka na giełdach jeszcze się nie skończył. Mogę z nimi się zgodzić absolutnie, ponieważ trend wzrostowy trwający od lutego 2009 roku na różnych rynkach trwa w najlepsze i nie ma co zbyt szybko rejterować, szczególnie w dniu, kiedy WIG20 dotarł do najwyższego poziomu od 33. miesięcy.
Trzymanie się trendu opartego na fałszywych przesłankach jest tak samo słuszne jak zarabianie na tradycyjnym cyklu, niezakłóconym podażą taniego pieniądza i interwencjami bankierów. Kto zatem pojawił się w telewizji i co mówił?
Laszlo Birinyi jest wielkim optymistą i uważa, że jesteśmy dopiero w połowie rynku byka. Z kolei Bill Miller z Legg Mason widzi co najmniej 20% wzrostowego potencjału rynku.
U nas krótkoterminowo jeszcze przez dwa dni OFE będą stroić okienka, a globalnie datą do wpisania w kalendarz jest 27 kwietnia. Nie wiem czy wzrosty jeszcze potrwają dwie godziny czy dwa lata, ale na razie widać, że rynki są mocne i skoro nie ruszyła ich Japonia, lepiej szukać motywów do gry po długiej stronie niż czekać na krach z kałasznikowem w garści i słoikiem ze złotem zakopanym w ogródku.