Od 4 listopada trwają zapisy na certyfikaty funduszu Ipopema Rynku Mieszkaniowego FIZAN. Z tego względu, że są one szeroko reklamowane w mBanku, już kilka osób pytało na czacie czy opłaca się kupić ten fund?
Należałoby zacząć od zrozumienia jak działa taki fundusz. Najpierw zbiera się pieniądze od ludzi sprzedając im certyfikaty, następnie inwestuje i jak się uda, inwestorzy zarobią, a jak nie - stają się tradycyjnymi dawcami kapitału.
W każdym wariancie fundusz pobiera opłaty i w przypadku tego nie ma żadnej dodatkowej motywacji dla zarządzających, żeby starali się zarobić, bo tak czy siak pobierają w tym i przyszłym roku 3,75% opłaty rocznej za zarządzanie, a od 2012 roku opłata spada do 2,5%.
Trudno mi ocenić czy kupowanie teraz mieszkań w Warszawie w cenie po 7,5 tys. i więcej za metr kwadratowy, a potem ich sprzedaż przyniesie faktycznie jakieś istotne zyski wystarczające do pokrycia kosztów funduszu i jakiejś nadwyżki dla inwestorów. Jednak osobom zainteresowanym certyfikatami chciałbym wskazać, że na GPW są już dostępne tego typu instrumenty i wszystkie notuje się z dyskontem do aktualnej wyceny, czasem znacznym.
Przykładowo ARKA FRN12 29.10. 2010 była wyceniana na 139,62 PLN, a na GPW ostatnia transakcja z wczoraj to 104 PLN (na S leżało 18 certyfikatów po 104,99 PLN).
Z kolei BPHFIZSN wyceniano na koniec września na 121,49 PLN, a na GPW można kupić te certyfikaty po zaledwie 76 PLN.
No i zauważmy, że dzięki temu posiadacze tych certyfikatów są w nich praktycznie uwięzieni i muszą czekać na koniec żywota funduszu, albo na jakiś dynamiczny skok w górę na giełdzie.
Z tego powodu podejrzewam, że podobnie będzie z certyfikatami Ipopemy i kto naprawdę wierzy w ich sukces, moim zdaniem powinien czekać na debiut na GPW. Trzeba też dodać, że nasza inwestycja będzie mało płynna -fundusz ma działać aż do 30.06.2014, więc w międzyczasie chcąc wyjść z tych certów, trzeba je będzie sprzedawać (zapewne ze sporym dyskontem do wyceny) na GPW.
Zauważmy też, że w subskrypcji trzeba zapłacić 2% prowizji, jeśli kupujemy certyfikaty o wartości do 10 tys. PLN. Na GPW nie ma już takich prowizji (przed erą internetu pobierano podobne opłaty) i standardowo biura maklerskie liczą sobie niecałe 0,4% od transakcji.
Osobiście, gdybym chciał się pakować w takie produkty, zastanawiałbym się w tym momencie raczej nad wspomnianą wcześniej Arką i BPH (zwracam uwagę na różnicę w rodzaju nieruchomości w portfelach tych fundów).