W dzisiejszej Wyborczej na temat cen mieszkań wypowiada się pan deweloper i na pytanie redaktor o to, co mają robić osoby wahające się z kupnem mieszkania odpowiada:
„Gwarantuję, że taniej już nie będzie”
Czy ja już tego gdzieś kiedyś nie słyszałem?
Z innych złotych myśli pana dewelopera warta zacytowania jest następująca:
„Ekskluzywne sprzedają się, ale pod warunkiem, że jest na nie klient.”
Zaklinanie rzeczywistości jest specjalnością wielu osób i pytanie dewelopera o kierunek cen mieszkań gwarantuje obiektywizm podobny do tego jaki uzyskamy w dowolnym banku pytając gdzie dostaniemy najlepszy kredyt lub lokatę.
Nie wiem czy ceny mieszkań faktycznie pójdą w górę, ale jeśli tak, to pan deweloper nie powinien teraz sprzedawać w dołku, tylko czekać na wyższe ceny.
Poza tym rychłe wejście w życie Rekomendacji T zawęzi krąg osób, które mogą skorzystać z kredytu walutowego, popularnego z racji niższych rat.
Z tego powodu apetyt na kredyty hipoteczne raczej nie wzrośnie.
Trudno też liczyć na jakiś megawzrost gospodarczy i masowy wybuch optymizmu konsumentów.
Nawet jeśli pan deweloper ma sporo racji, gdybym zastanawiał się nad kupnem mieszkania, raczej zbierałbym dalej choćby na wkład własny, ponieważ wtedy nasza rata jest zdecydowanie niższa.
Oczywiście każdy przypadek jest inny i jeśli ktoś na przykład weźmie ślub i ma przed sobą perspektywę 10 lat mieszkania z rodzicami, zanim uzbiera jakieś sensowne pieniądze, niech lepiej skorzysta z „Rodziny na swoim” i nie dorabia się rozstroju nerwowego.
Ogólnie jednak nie sądzę, że na pewno dobiliśmy do dna cenowego w nieruchomościach. Mam bardzo poważne wątpliwości.