Wreszcie rozliczono wrześniowe futures i według mnie nasza giełda stoi przed prawdziwym testem. Skrótowo należy napisać tak jak w tytule, czyli atak na 2400 teraz, albo nigdy, oczywiście przyjmując „nigdy” z dużym przymrużeniem oka. Poważniej mówiąc, myślę raczej o tym roku.
Jeżeli usiaki zaatakują 1100 na S&P 500, nie widzę powodu do tego, żebyśmy nadal tkwili w tym nędznym marazmie, a najważniejsza najbliższa strefa oporów to moje ostatnio ulubione 2185 oraz 2200 pkt na WIG20. Wybicie tych poziomów oznacza dla mnie sygnał do ataku na szczyt z 25 sierpnia.
Na razie jednak indeks tkwi w pewnego rodzaju lekko opadającej konsoli i moje dość bycze nastawienie obowiązuje do mniej więcej 2060 punktów (linia kanału wzrostowego +23,6% zniesienia wzrostów od lutego). Niżej dla mnie robi się nerwowo.
Dlaczego w takim razie nie kupuję teraz więcej akcji?
Uważam, że nawet jeśli wyjdziemy nad szczyt z sierpnia (co nie jest wcale takie pewne) i tak uda mi się kupić akcje w tym roku po niższych cenach, a jak się pomylę jakoś to może przeżyję.
Portfel 41 736,92 (16074,92 +17326+4120+4216)
Biura maklerskie 16 074,92 zł:
K2 Internet 110 akcji 1122 zł
MakoLab 1500 akcji 1485 zł
Mercor 50 akcji 1045 zł
SelenaFM 110 akcji 1084,6 zł
Trakcja 400 akcji 1568 zł
Gotówka 9770,32 zł
Z akcji doszło mi tylko 400 sztuk MakoLabu w środę (zakup po 92 gr).
O Mercorze mówił ostatnio przekonująco prezes w TVNCNBC, akcje kupował zarząd i RN, a jednak stoi zamulony w miejscu.
Na futures tym razem nieudana przygoda. Dziś wyleciałem na stopie z longa na U prawie na minimum po 2139 i tym samym moje 3 drobne transakcje z tego tygodnia zakończyły się jednak stratą 263 zł, choć wczoraj przed zamknięciem byłem jeszcze na plusie. Nie sprawdziło się moje założenie, że podjedziemy chociaż nieco bliżej 2200. Zupełna nędza na parkiecie, mimo maksów w USA. Jasne, że winę biorę na siebie za ten minus, ale pytany czy zrobiłbym to samo odpowiem, że pewnie tak.
W przyszłym tygodniu będę miał mniej czasu, więc na futures nie widzę szans, bo skończyłoby się pewnie wylatywaniem na stopach.
Przy okazji Alior Bank nie dość, że się trochę sypie w maklerskim systemie transakcyjnym ściął oprocentowanie lokaty nocnej do zaledwie 2,5% od dziś. To dla mnie mało.
Z tego powodu kolejne środki nie będą przeze mnie tu dosyłane, tylko poczekają sobie w eurobanku na rachunku oszczędnościowym. Gdy saldo w Alior Banku spadnie poniżej 5k zł, to dorzucę.
Lokaty 17 326 zł
Open Finance / Noble Bank 1842 zł
SKOK lokaty 15484 zł
Waluty 4120 zł:
1000 euro
Złoto 4216 zł:
46 g w monetach i sztabce
Wartość portfela spadła poniżej 42 tysięcy zł. Nie da się ciągle rosnąć bez przystanku. Ważne, żeby tracić niewiele. Na razie wciąż i tak istotniejsze są nowe oszczędności i inne dodatkowe wpływy (reklamy, dotacje), bo 420 zł oznacza 1% dla całego kapitału, czyli całkiem sporo. Jak łatwo policzyć, wystarczy dopłacać po parę setek miesięcznie i portfel automatycznie wzrośnie o kilkanaście procent przez rok bez specjalnego napinania się, a wszelkie zyski traktuję jako bonus.
Co więcej, podejrzewam, że znaczny procent inwestujących na giełdzie nie chce o tym pamiętać rozporządzając takim kapitałem, czy niewiele większym.
piątek, 18 września 2009
Atak na 2400 teraz, albo nigdy
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
19:21
Tagi akcje, Alior Bank, giełda, inwestycje, portfel, WIG20