sobota, 10 stycznia 2009

Jak skutecznie powiększać kapitał

Dziś zakończyła się ankieta (pojawiła się też kolejna) na temat wielkości kapitału posiadanego przez czytelników przeznaczonego na inwestycje. Łatwo zauważyć żartownisiów w ostatnim przedziale i prawdziwa liczba osób z aktywami powyżej 10 mln zł powinna wynosić 1 lub 0 patrząc na rozkład pozostałych głosów.


Wzięło w niej udział ponad 400 osób i wszystkim dziękuję.

Jakie z niej wypływają wnioski?


Blisko 90% posiada kapitał do aktywnego zarządzania poniżej 100 000 zł, z czego aż 60% poniżej 25 000 zł. Z tego wynika, że w tej chwili dla niemal każdego ważniejsze jest oszczędzanie i dopłacanie kolejnych kwot niż szukanie wielkich stóp zwrotu.

Trzeba myśleć racjonalnie.

Załóżmy, że rozporządzasz teraz kwotą 10 000 zł (niektórzy mają mniej, inni więcej).

Jeśli będziesz świetnym inwestorem i osiągał co roku równo po 20% zysku na czysto po opłaceniu podatków, za 5 lat dojdziesz do około 25 000 zł. Aby osiągnąć taką stopę zwrotu z pewnością trzeba zagrywać ryzykownie i prawdopodobnie większość albo skasuje gros zysku w kilku nieudanych transakcjach, zbankrutuje lub będzie kręcić się wokół tych poczatkowych 10 000 zł. Statystycznie jakieś 5-15% inwestorów ma szansę na taki lub lepszy wynik. Każdy rzecz jasna przeszacowuje swoje szanse i liczy, że jest wyjątkowy, ale to nie jest dobry tok myślenia.

Drugi wariant wygląda zdecydowanie prościej. Koncentrujesz się na optymalizacji swojego budżetu domowego, żeby wygenerować z niego dodatkowych 200 zł co miesiąc i wpłacasz je na zwykłe konto, które daje ci 5% rocznie na czysto. Po 5 latach masz blisko 27 000 zł.

Takie są fakty.

Pewnie, że najlepiej równolegle oszczędzać i inwestować, ale nie każdy ma czas i umiejętności, aby robić to naprawdę skutecznie i bez większych wtop.

Trzeba jednak patrzeć też dalekowzrocznie. W dłuższej perspektywie nie zarobisz na lokatach. One wyłącznie przechowują kapitał i nic więcej.

Zarabia się na inwestycjach, ale brutalna prawda jest taka, że z 10 000 czy 20 000 zł nie ma co zgrywać wielkiego inwestora tylko lepiej skoncentrować się na przykład na szukaniu dodatkowych strumieni pieniędzy płynących do naszej kieszeni. Im bardziej pasywnych, tym lepiej (dla mnie świetnym przykładem są klikane przez czytelników tu na blogu kontekstowo dopasowane reklamy Google AdSense, z którymi od dawna nic specjalnego nie robię).

Długoterminowo tak czy siak trzeba znać przynajmniej podstawy inwestowania, aby nie dać się nabrać jakiemuś akwizytorowi czy nierzetelnej reklamie. Każdego zachęcam do inwestowania we własną edukację w tej dziedzinie.

Tutaj ktoś może przytomnie zauważyć czemu sam się do tego nie stosowałem wcześniej. Odpowiedź brzmi tak: inwestowanie to jest moje hobby – jeden zbiera znaczki, inny dłubie przy samochodzie, jakaś babeczka ogląda seriale, a mnie to od dawna po prostu interesuje i tak czy siak będę się tym zajmował czy będę miał 5 zł czy 5 mln zł. Dla takich jak ja nie ma lekarstwa, ani ratunku.

Nie każdy pamięta, że przez większość czasu po prostu cierpliwie się czeka na dobrą okazję do zarobku i akumuluje kapitał. Siedzimy sobie ze strzelbą z pełnym magazynkiem i jak widzimy zwierzynę to naciskamy na spust, a nie strzelamy do wszystkiego co się rusza. Zamiast strzelać z procy do niedźwiedzia, uzbieraj najpierw na strzelbę.