czwartek, 21 sierpnia 2008

Wracamy na rynek?

Osoby takie jak ja, z niemal pustymi portfelami akcyjnymi powinny zacząć uważniej się przyglądać rozwojowi sytuacji na giełdzie. Znowu znaleźliśmy się przy ważnych wsparciach rynku. Przypomnę, że podobne poziomy notowaliśmy na szczycie z 2005 roku, a potem w dołku w czerwcu 2006. Niżej było jedynie w tym roku w połowie lipca.





Skoro jesteśmy najniżej w ostatnich 2-3 latach warto powoli się rozglądać za zakupami w promocji. Przed odważniejszymi ruchami powstrzymuje mnie wciąż obowiązujący silny trend spadkowy. Wczoraj wkleiłem obrazek z apokalipsą na WIG, żeby pokazać, że na giełdzie wszystko może się zdarzyć, a naszym zadaniem jest głównie właściwie reagować, a nie bawić w proroków. Walka z trendem długoterminowym jest bezsensowna i teraz czekam na choćby boczniaka, który przebije opadającą kreskę.

Na razie dziś kupiłem 15 certyfikatów na WIG20 UCW20AOPEN i zaczynam lekko kibicować bykom. Wewnętrznie jestem raczej nastawiony wciąż pesymistycznie, ale na giełdzie lepiej nie kierować się intuicją lecz suchą analizą.

Wsparcie – kupujemy, opór - sprzedajemy. Tak mniej więcej powinniśmy działać.

Na razie sytuacja wygląda zupełnie nieprzejrzyście, kiedy zerkniemy na wykresy, więc na pewno nie sprzyja to graczom na rynku futures. Z tego powodu ani opcje, ani kontrakty zupełnie mnie nie interesują.

Jeżeli spadniemy niżej, wciąż nie będę kupować akcji, a jedynie dojdą kolejne certyfikaty na WIG20. Cały czas spokojnie dorzucam po parę złotych do biura maklerskiego (w tym tygodniu 110) i mam nadzieję, że w tym roku w końcu doczekam momentu, kiedy w portfelu znajdzie się choć z 5000 zł ulokowanych na GPW, ale nie zależy to wyłącznie ode mnie.