Każdy inwestor przechodzi chwile zwątpienia i załamania. Po takich sesjach jak w ostatni piątek na GPW (WIG -2,3 %) zadaje sobie pytanie: - Po co się tak męczyć?
Może prościej iść ścieżką znajomych, którzy jak większość ludzi mają głęboko gdzieś stan ich finansów, a kiedy brakuje im kasy po prostu biorą kredyt. Jeżeli chcą jechać na wczasy, udają się do banku po pożyczkę.
A jak dostaną premię, nie odkładają nic, tylko kupują sobie jakiś modny gadżet typu iPhone.
Moja sugestia brzmi następująco :
- Jeśli przyjmujesz rynek zbyt emocjonalnie, musisz po prostu zacząć pracować nad sobą i swoim systemem inwestowania.
W każdej sytuacji masz wiedzieć przed transakcją, co zrobisz jeśli walor pójdzie w górę czy w dół, abyś potem nie pytał maklera czy błąkał się po forach inwestycyjnych w poszukiwaniu pocieszenia.
Twoim głównym przeciwnikiem jesteś Ty sam, a nie Rynek czy inni jego uczestnicy.
Na początek proponuję, abyś ustalił choć plan na poniedziałek i nie podejmował żadnych decyzji pomiędzy 9.00, a 16.30. Powinno pomóc.
No dobra, ale ważna jest przecież jeszcze motywacja.
Wracamy do pierwszego pytania:
- Jaki jest cel tego wszystkiego?
Może warto pomyśleć o czymś przyjemnym, czyli co będziesz robić, kiedy osiągniesz niezależność finansową.
Pieniądze nie mogą być celem samym w sobie. Mają być tylko środkiem.
Dzięki nim będziesz mógł rozwijać swoje zainteresowania i pasje.
Ja na przykład lubię podróżować po świecie i byłem już w paru ciekawych miejscach, ale nie stać mnie na wyjazd do Japonii czy Nowej Zelandii.
Kolejna piękna rzecz: zyskujesz czas dla rodziny i znajomych.
Nie musisz gnać w wyścigu szczurów ( w Warszawie możesz go najlepiej poczuć jak pędzisz samochodem z całą ich falą od świateł do świateł :) Warto myśleć o tym już teraz, aby nie zostać kolejnym chorym na kasę, który mając milion goni za drugim, mając pięć biegnie po dziesięć itd., aż umiera na zawał martwiąc się cały czas czy za chwilę nie straci majątku.