czwartek, 19 stycznia 2017

Czy posiadasz fundusz bezpieczeństwa? Na ile wystarczy? I co dalej?

Większość z nas uważa, że warto oszczędzać. Jednak badania dowodzą, że w praktyce bywa z tym bardzo różnie - przykład.



Podobnie wiele osób uznaje, że należy zbudować fundusz bezpieczeństwa.

A jak jest w rzeczywistości?

Czy faktycznie posiadasz fundusz bezpieczeństwa? Na ile miesięcy życia on wystarczy (Twojego lub Twojej rodziny)?

Zachęcam do głosowania w sondzie na Twitterze oraz podzielenia się opiniami w komentarzach na blogu. Jeśli masz konto na Twitterze, będę wdzięczny za podanie dalej tweeta - im więcej osób zagłosuje, tym bardziej wiarygodne będzie głosowanie.


Przypomnę w skrócie, że  nawet jeśli aktualnie spłacasz długi konsumpcyjne, zacznij od odłożenia minimum tysiąca złotych na fundusz awaryjny, aby nie nakręcać spirali zadłużeniowej. Stwórz co najmniej podstawowy budżet domowy - przykładowe szablony i go realizuj tak, aby wypracowywać nadwyżki finansowe. Po pozbyciu się długów z nadwyżek buduj poduszkę bezpieczeństwa na co najmniej 3-6 miesięcy wydatków - więcej w tym artykule. Dopiero potem bierz się za inwestowanie.

Dlaczego poruszam ten temat?

Z kilku powodów.

Po pierwsze, znacznie łatwiej inwestuje się czy wręcz spekuluje ze świadomością, że w razie czego zawsze posiadamy w rezerwie taką poduszkę finansową i nie zbankrutujemy.

Po drugie, awaria pralki, zepsuty samochód czy nawet utrata pracy będą znacznie mniej bolesne i stresujące. Nie musisz zaciągać drogich kredytów czy akceptować pierwszej lepszej oferty pracodawcy, bo gonią Cię pilne rachunki do zapłacenia. 

Po trzecie, nie istnieje kwota, której człowiek nie jest w stanie roztrwonić. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że w tarapaty finansowe wpadł Johnny Depp. Szacuje się, że w czasie kariery aktorskiej zarobił astronomiczną kwotę 650 mln dolarów i gdzieś to się mu rozpłynęło przy dużej "pomocy" doradców finansowych. Dlatego tak ważna jest rezerwa na czarną godzinę.

Po czwarte, obecnie zmienia się sytuacja i pojawiła się inflacja, która przy niskim oprocentowaniu depozytów w bankach może być zabójcza dla naszych oszczędności. Dlatego zbyt wysoki fundusz bezpieczeństwa zgromadzony na kontach bankowych staje się bardziej ryzykowny, niż był dotychczas.

Myślę, że lata działania blogosfery finansowej przyniosły pozytywny skutek i naprawdę mnóstwo ludzi uporządkowało swoje finanse osobiste. Natomiast widzę też zagrożenie dla ogromu gotówki leżącej w bankach na kontach i lokatach (aktualnie ponad 700 mld zł).

Do tej pory, jeśli ktoś generował nadwyżki finansowe, mógł po prostu poszukać najlepszych ofert depozytów, skorzystać z nich i zająć się swoimi sprawami.

Trochę do myślenia dało już osłabienie złotego - przez ostatnie trzy lata dolar zyskał do PLN-a ok. 35%, co nieco denerwuje lokujących tylko w złotych. Dlatego osobiście uważam za sensowne posiadanie również pewnej prywatnej rezerwy walutowej.

Natomiast pojawienie się wspomnianej inflacji zmusza do większej inwencji i góra gotówki na koncie bankowym niekoniecznie będzie najlepszym rozwiązaniem.

Każdy powinien indywidualnie ustalić optymalną wielkość funduszu bezpieczeństwa. Jednak po przekroczeniu pewnej granicy po prostu zaczynamy marnować pieniądze, a inflacja boleśnie nam o tym przypomni w tym roku.

Nie oznacza to, że namawiam wszystkich do rzucenia się na giełdę i inne inwestycje - bez dobrego przygotowania taki pomysł jest równie bezsensowny jak zakup jednostek funduszy małych i średnich spółek na ich historycznym szczycie notowań 10 lat temu.

W tym miejscu podsuwam materiały z Elementarza Inwestora i liczę, że znajdziecie w nich inspirację do dalszego działania.