niedziela, 24 października 2010

Forex jest świetnym interesem

Na stronach magazynu „Forbes” możemy sobie poczytać o sukcesie X-Trade Brokers i jak świetnym biznesem jest Forex. Dla brokera.

W zeszłym roku XTB zarobiło niemal 50 mln PLN, a zyski byłyby jeszcze wyższe, gdyby nie duże wydatki na reklamę i otwieranie kolejnych biur poza Polską. Te zyski skusiły fundusz venture capital Enterprise Investors do objęcia akcji XTB za ponad 200 mln PLN.


A teraz proszę się zastanowić na czym zarabia XTB?

Na najniższych w Polsce prowizjach z działalności maklerskiej? Dobry żart.

Oczywiście, że na sprzedaży snów o milionach tysiącom bezimiennych foreksowych marzycieli. Tak, to na Was tną kasę brokerzy, bo gracie przeciw nim i im taki układ świetnie pasuje.

Zaraz odezwie się ktoś, że on zarabia i to wina napalonych grajków, że tracą pieniądze. Na pewno sporo w tym jest prawdy, ale kto z brokerów ich ostrzega, że gra na takiej dźwigni jest długoterminowo zabójcza dla ich portfela?

Myślę, że w kolejnych latach zyski XTB i innych brokerów foreksowych będą rosły coraz szybciej, bo naiwniaków chętnych do wzbogacenia się w jedną noc nigdy nie zabraknie. W końcu po to buduje się wizerunek związany z Formułą 1, a nie na przykład żółwiami.

A co w takim razie proponuję w zamian?

Zamiast męczyć się ze szpilami, rekwotowaniami, punktami swapowymi itd., może także zacznij sprzedawać marzenia (poradniki/szkolenia/linki partnerskie itd.)?

Czy chcę przez to powiedzieć, że Forex to zło wcielone itp.?

Absolutnie, nie.

Po prostu osoby z małym kapitałem zamiast od razu pchać się do Mc Larena, niech jeżdżą takim autem, jakim umieją. Jeśli poradzisz sobie na wolniejszych akcjach czy nawet funduszach inwestycyjnych, przesiadka na coś szybszego jest zupełnie naturalna. Jeśli jednak ciągle rozwalasz kolejne fiaty, na jakiej podstawie wierzysz, że możesz ścigać się z Kubicą? Tylko dlatego, że zapłaciłeś za bilet wstępu?