Dzisiejsza „Rzeczpospolita” podaje, że akcje PGE cieszą się rekordowym zainteresowaniem. Już mamy pierwszych wygranych oferty. Są nimi banki (tak, twój bank zarabia). Szacuje się, że udzielą kredytów łącznie za aż 10 mld zł. Z samych prowizji zgarną co najmniej kilkadziesiąt milionów zł. Dochodzą do tego jeszcze odsetki od kredytów. No i wreszcie prowizje od akcji. W końcu biuro maklerskie też należy do banku.
Tutaj znajduje się zestawienie kredytów i muszę powiedzieć, że sytuacja zlewarowanych wygląda teraz niewesoło.
Mamy za dużo znaków zapytania, bo ani nie znamy dokładnej, ostatecznej ceny emisyjnej dla małych (maksymalna 23 zł), ani puli akcji (na razie jest to 10% całej emisji, ale może być jakieś przesunięcie).
Na tą chwilę, przy takiej skali akcji kredytowej mamy jakieś 95% redukcji jak w banku. To oznacza poważne kłopoty dla zlewarowanych, którzy będą potrzebowali gdzieś w granicach 15% zysku 5 listopada, aby wyjść na zero pokrywając koszty kredytu.
Dla każdego kredytu trzeba zrobić oddzielną symulację, więc pokażę mniej więcej jak na przykładzie Alior Banku, gdzie zapiszę się na akcje w poniedziałek.
Załóżmy, że posiadam 20 000 zł (w realu jednak przekroczę ze względu na szaleństwo redukcji).
Biorę 200 000 zł kredytu.
Alior Bank pobiera za to 0,5 % prowizji, czyli 1000 zł.
Następnie od 27 października zaczyna naliczać odsetki według stopy procentowej WIBOR 1M +4 pkt procentowe, czyli mniej więcej 7,53% w skali roku. Przez siedem dni nabije to gdzieś kolejne 380 zł (nawet trochę więcej).
Alior Bank już zarobił 1380 zł na leszczyku z 20k.
Teraz dostaję mniej więcej 480 akcji po 23 zł (redukcja niecałe 95%), czyli za 11 040 zł.
Od tego biuro maklerskie pobiera nieco ponad 22 zł prowizji.
W takim razie w czwartek rano 5 listopada sytuacja wygląda następująco:
Mam 480 akcji wartych 11 040 zł, za które poniosłem koszt w wysokości 1402 zł, czyli 12,7%.
Doliczając do tego prowizję przy sprzedaży 0,38% wychodzi na to, że potrzebuję ceny debiutu ponad 26 zł, żeby wyjść na zero.
A redukcja może być nawet większa i wtedy rachunki wyjdą jeszcze mniej korzystnie.
Dlatego nie biorę kredytu.
Z kolei blokując te 20 000 zł i pozbawiając się odsetek z siedmiu dni na rachunku w eurobanku rezygnuję z mniej więcej 20 zł odsetek. Dostaję w takim wariancie nieco ponad 40 akcji PGE. czyli potrzebuję kursu PGE w okolicach niespełna 24 zł , aby wyjść na zero.
Tutaj dla odmiany zostaję ze śmieszną liczbą akcji.
Jedynie pozostaje żywić nadzieję na jakieś przesunięcie akcji do puli inwestorów indywidualnych, ale dla mnie kredyt za bardzo nie ma sensu przy ryzyku tak dużej redukcji.
Jak widać, w tej zabawie giełdowej - jak wszędzie, zarabia nie gracz, tylko sprzedawca losów.