Wczoraj wieczorem ukazał się fatalny komunikat:
„Sygnity będzie miało 80-90 mln zł straty operacyjnej w II kwartale.” Więcej na przykład tutaj.
Tego już dla mnie było za wiele. Nie mam zamiaru czekać do raportu, który ukaże się 31 sierpnia i oddałem te akcje na otwarciu po 15,40 zł:
Co tragikomiczne, wczoraj dorzuciłem 20 sztuk do równego rachunku po 17,10 i łącznie miałem 100, za które zapłaciłem w sumie 1661,39 zł.
Bilans: strata 127,84 zł/-7,7%, czyli nic wielkiego.
Teoretycznie Sygnity czyści bilans i obiecuje poprawę w II połowie roku, ale jeśli nie wiecie co może zrobić spanikowany zarządzający z funduszu, których nie brakuje
w akcjonariacie to popatrzcie na widowisko na GPW.
A wszystkie teorie o trzepaniu leszczy z akcji i inne spiski UFO proponuję omawiać raczej na forum Parkietu lub Bankiera. Ludzie lubią się pocieszać nawzajem i na pewno będzie tam trwała ożywiona dyskusja.
Mi szkoda pieniędzy na bilet w tym pociągu i poczekam na raport bez toksycznych aktywów, choć same obietnice prezesa Kardasa to dla mnie za mało.
piątek, 21 sierpnia 2009
Sygnity, czyli toksyczne aktywa w portfelu
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
09:33
Tagi akcje, akcje giełda, inwestycje, portfel, sygnity