poniedziałek, 21 października 2013

Jeżeli on jest taki dobry, dlaczego traci czas na prowadzenie szkoleń?

Studenci wrócili na uczelnie i zaczął się jesienny sezon szkoleniowy. O jednym z takich wydarzeń, właściwie całym zlocie szkoleniowców i ich potencjalnych klientów krytycznie pisze Michał Szafrański. Z kolei w ostatni weekend w Warszawie zorganizowano konferencję Skuteczny Inwestor 2013.

O ile w przypadku nauki języka obcego prawie nikt nie kwestionuje sensu uczęszczania na zajęcia, to w kwestii nieco bardziej skomplikowanej, jak na przykład inwestowanie, pojawiają się poważne wątpliwości.

Pierwsza z nich - kompetencje osoby prowadzącej dany kurs. Tu nie wystarczy jakiś dyplom czy certyfikat.

Myślisz sobie na przykład tak - Jeżeli on jest taki dobry, dlaczego traci czas na prowadzenie szkoleń? Czy nie lepiej zrobiłby po prostu zgarniając pieniądze na rynku?

Na pozór zarzut wydaje się słuszny. Na pewno istnieje bardzo duża grupa nieudaczników. Całkiem możliwe, ze jest ich większość, tak jak większość traci na rynkach kapitałowych. 

Można dokonać weryfikacji prosząc o wymierne, udokumentowane wyniki z przedstawianych strategii (albo wręcz PIT-y giełdowe za poprzednie kilka lat), czy o kontakt z konkretnymi ludźmi, którzy byli na szkoleniu i są z niego zadowoleni. 

Jednak nie dajmy się zwariować i po prostu patrzmy na wszystko krytycznym okiem.

Jakiś przykład?

W branży inwestycyjnej ciągle wraca się do zakładu sprzed trzydziestu lat, kiedy Richard Dennis i William Eckhardt przeprowadzili eksperyment z "żółwiami" (jeden z uczestników opisuje go w tej książce). Jego sukces miał dowieść, że każdego da się nauczyć skutecznej spekulacji, o ile pozna on odpowiednie zasady. Okazało się, że po krótkim treningu faktycznie aż 20. z 23 ludzi stało się bardzo dobrymi traderami.

Tylko istnieje pewien istotny szczegół - najpierw zgłosiło się tysiąc osób, z których wybrano czterdziestkę, aż wreszcie finałową dziesiątkę do pierwszej tury. A co z pozostałymi? Czy oni też mogli zostać świetnymi spekulantami? Tego nie dowiemy się nigdy.

Poza tym "żółwie" trafiły na bardzo dobry okres systemu, który po jego upublicznieniu stracił blask...

Wróćmy do szkoleniowców. Inwestowanie tym różni się od pracy na etacie, że zyski nie występują liniowo, a rachunki trzeba płacić cały czas. Dlatego prowadzenie szkoleń daje alternatywne źródło przychodów - dla niektórych bardzo lukratywne.

Co więcej, doskonały trader może być kiepskim coachem i na odwrót. To taka sama analogia jak w sporcie - świetny piłkarz niekoniecznie będzie znakomitym trenerem. Natomiast niemal nikt nie słyszał o piłkarzu Mourinho, a o trenerze i owszem.

Jose Mourinho (fot. Chelsea TV/YouTube)












Moim zdaniem, największy problem często tkwi nie w samym szkoleniu, tylko w głowach i nierealistycznych oczekiwaniach niektórych uczestników. Liczą oni, że znajdą drogę na skróty - wystarczy, że wydadzą kilkaset czy kilka tysięcy złotych (albo i więcej), a te pieniądze zagwarantują im, ze staną się skutecznymi biznesmenami, sprzedawcami czy inwestorami.

Na uczciwie prowadzonym kursie otrzymasz jedynie narzędzia, a sukces poza łutem szczęścia pozostaje kwestią twojego talentu i ciężkiej pracy (tej ostatniej musi być o wiele, wiele więcej).

Poza tym niektórzy lepiej wchłaniają wiedzę w bezpośrednim kontakcie z innymi ludźmi i choć informacje często znajdą bez większego trudu w książkach czy wręcz za darmo w Internecie, dużo szybciej zdołają nauczyć się czegoś przydatnego właśnie na kursie, także zadając dodatkowe pytania.

Jeśli znasz język angielski, możesz poznać podstawy rynków finansowych na kursie prowadzonym przez noblistę Roberta Shillera na Yale.

Jednak należy uważać na darmowe szkolenia prowadzone przez brokerów FX oraz domy maklerskie. Dlaczego?

Istnieje poważny konflikt interesów klienta i prowadzącego szkolenie Na przykład.dom maklerski zarabia przede wszystkim na aktywnym inwestorze, dzięki płaconym przez niego prowizjom, więc najczęściej będzie promował metody, w których zawierasz bardzo dużo transakcji. Z kolei broker FX typu MM będzie kusił wizją szybkich zysków, aby klient błyskawicznie poległ na zbyt wysokiej dźwigni (dlatego robi się taki szum wokół konkursów i wielotysięcznych stóp zwrotu). Ze względu na niską barierę wejścia ten sam klient może wielokrotnie tracić depozyt..

Oczywiście, część z tych szkoleń na pewno jest wartościowa i na przykład jeśli chcesz więcej dowiedzieć się o danej metodzie/technice, nie ma co się wahać, ale warto mieć z tyłu głowy zastrzeżenie o rozbieżnych interesach.

Według mnie stosunkowo łatwo wybrać właściwe szkolenie z podstaw w dowolnej dziedzinie. Schody pojawiają się później, przy tych specjalistycznych. Na przykład wielu wybitnych traderów przyznaje, że przełomem dla nich okazało się spotkanie mentora, doświadczonej osoby z sukcesami i dopiero wtedy ich wyniki poszybowały w górę. Szkopuł tkwi w tym, że tacy mentorzy nie ogłaszają się w gazetach, ani Internecie.

Czy uczestniczyłeś/-aś w jakichś kursach/szkoleniach? A może planujesz? Podziel się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w komentarzach.