Jeżeli spojrzymy na samą suchą wartość indeksu WIG oscylującą wokół 45 tysięcy punktów, moglibyśmy teoretycznie uznać, że z naszą giełdą nie jest tak tragicznie (na przykład długoterminowa stopa zwrotu za ostatnie 10 lat wynosi ponad 180 procent):
Zwłaszcza, jeśli porównamy ją z dołkiem bessy osiągniętym w zimie 2009 roku.
Jednak najwięcej inwestorów zjechało po równi pochyłej widocznej na środku wykresu, zwabionych skutecznymi reklamami i własną chciwością na szczycie hossy. Teraz panicznie boją się strat i często nie chcą słyszeć ani o giełdzie, ani o funduszach, więc dobrym od strony marketingowej pomysłem jest akcja ING Securities:
Broker przez pierwsze cztery miesiące oferuje nowym klientom zwrot prowizji od transakcji, w których poniosą straty (jedynie zostaną obciążeni kosztami GPW oraz KDPW; odpowiednio - 0,20 zł + 0,033 proc. od wartości transakcji oraz 0,0035 proc. wartości transakcji, minimum 0,2, maksimum 3,5 zł).
Dodatkowo ING Securities proponuje nowym darmowe szkolenia i do końca roku bezpłatne prowadzenie rachunku. Więcej na stronie promocji.
No i teraz zadajmy sobie zasadnicze pytanie: czy to się opłaca?
Niespecjalnie.
Dlaczego?
Zwróćmy uwagę na tabelę prowizji:
W podstawowym wariancie opłata za transakcję wynosi 0,39 proc (mniej zapłacą studenci oraz członkowie SII).
Co więcej, prowadzenie rachunku kosztuje w standardzie 44 zł rocznie:
Dlatego promocję powinni rozważać głównie studenci lub członkowie SII, ewentualnie osoby, które podejrzewają, że niemal wszystkie ich ruchy giełdowe w trakcie promocji będą nieudane.
A jaka jest alternatywa?
W tej chwili taniej wyjdzie korzystanie z usług platformy DB Makler (Deutsche Bank):
0,19 proc. za transakcję + (prawie) bezpłatny rachunek mogą skusić też część posiadaczy popularnego eMaklera, gdzie płacisz standardowo 0,39 proc, czyli dwa razy więcej.
Czy w Deutsche Banku istnieje jakiś haczyk?
Tak, płatne przelewy do innego banku:
Aktualizacja 11:15: ustaliłem, że przy przelewach internetowych do innego banku prowizji nie pobiera się, co nie jest precyzyjnie przedstawione w TOiP.
Z kolei najtańszy broker od kontraktów terminowych AmerBrokers (4,9 zł za 1 FW20 na start) kasuje 3 zł za każdy przelew.
Jeżeli szukasz innego taniego maklera, bezpłatne przelewy i niskie prowizje znajdziesz w XTB: 0,25 proc. od akcji.
W DB Makler dochodzi minimalna opłata za przechowywanie papierów wartościowych:
Oczywiście i tak najważniejsze jest czy zarabiamy na giełdzie, czy tracimy, ale warto zacząć od najprostszych rzeczy, czyli maksymalnej obniżki płaconych prowizji.
Poza tym każdemu polecam posiadanie co najmniej dwóch rachunków w dwóch biurach, z różnych względów. Jednym z nich jest nierówne traktowanie klientów biur maklerskich w stosunku do klientów banków. Gotówka trzymana na koncie u maklera jest w stu procentach gwarantowana zaledwie do równowartości 3 tys. euro (więcej na ten temat tutaj).
Branża maklerska znajduje się w tarapatach (w tym roku zamknięto kolejne 18 tys. rachunków) i z jednej strony dbajmy o dywersyfikację środków, a z drugiej możemy zapewne liczyć na kolejne tego typu akcje, jak ta ING Securities.
No i jeszcze trzeba dodać, że oprócz samych cyferek liczy się też jakość obsługi i rzetelność danego biura - w tym przypadku od lat wskazuję na DM BOŚ. A jeśli masz za sobą jakieś mniej lub bardziej ciekawe przygody z maklerami, zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach.