Nie ma co się oszukiwać. Koszty życia rosną coraz szybciej i nawet osoba, która do tej pory całkiem udanie stosowała w praktyce zasadę przychody-wydatki>0, miewa kłopoty ze zmieszczeniem się w dotychczasowym budżecie.
Zawsze łatwiej zacząć od prawej strony, czyli wydatków i tu mogę polecić poszukiwaczom ich racjonalnej optymalizacji książkę Dawida Michny.
Zresztą inaczej mi nie wypada ;):
W pewnym momencie dochodzimy jednak do ściany i zamiast zastanawiać się czy kąpać się po ciemku albo tylko w zimnej wodzie, wypada poszukać sposobów na poprawienie dochodów, czyli wracamy do tytułowego pytania: jak zarobić dodatkowe 1000 zł miesięcznie?
Ponad 3 lata temu napisałem post "Jak zarobić więcej kasy? 20 sposobów", do którego często wracają goście, głównie zapraszani przez wujka Google'a.
Minęło trochę czasu i warto temat odświeżyć.
Od czego zacząć? Od aktualnej pracy.
Zaskakująco wielu ludzi boi się poprosić o podwyżkę, biernie czekając aż coś im szef zaproponuje, a ten często sądzi (poniekąd w dużej mierze racjonalnie), że skoro podwładny siedzi cicho, po co ma niepotrzebnie podnosić koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa?
Teraz akurat zaczyna się sezon wakacyjny i nie jest to w większości firm idealny moment do negocjacji nowej pensji. Taki pojawia się najczęściej w podsumowaniu rocznym, czyli może to być grudzień, czy początek kolejnego roku. Z tego powodu proponuję po wakacjach pokazać się z dobrej strony i przed Bożym Narodzeniem poprosić o podwyżkę. Wtedy będziesz wiedzieć na czym stoisz. Jeśli zobaczysz, że starasz się i mimo tego pracodawca ma to gdzieś - najlepiej zacząć się rozglądać za czymś nowym.
Poza tym można też zarobić przez wzięcie nadgodzin czy innej pracy na część etatu- warto zacząć się rozglądać w swoim miejscu pracy (czasem komuś dzięki temu wpada do głowy pomysł na jakiś dodatkowy biznes).
Oprócz tego pracodawca często oferuje darmowe ciekawe kursy i szkolenia czy zwrot wydatków za nie. Tu należy się zapytać samego siebie- do czego mi to będzie tak naprawdę potrzebne?
Sytuację można odwrócić i zacząć dorabiać jako prowadzący takie kursy. Trzeba tylko znaleźć dziedzinę, w której jesteś na tyle dobry, żeby znaleźli się chętni, którzy zapłacą za twoją wiedzę. Możliwości jest mnóstwo, zaczynając od korepetycji (elastyczne godziny pracy, można połączyć z normalnym etatem), kończąc na szkoleniach dla inwestorów (chciałoby się jak Van Tharp: 3000 zł + VAT od głowy). Liczy się pasja, ale przyda się też jakiś papierek.
No właśnie - pasja. Spieniężenie hobby to kolejny ciekawy sposób na dodatkowy dochód. Tu wiele zależy od naszych zainteresowań i prawie każdy znajdzie w sobie jakiś talent, na którym da się zarobić pieniądze (trzeba tylko chcieć), czasem na wydawałoby się dość dziwnych zajęciach typu czyszczenie akwariów (autentyk).
Ktoś może zapytać: a czemu nie spróbować sił na giełdzie czy foreksie i tam dorobić ten tysiąc? Problem w tym, że operujemy na ryzykownym rynku i nigdy nie ma gwarancji, że w każdym miesiącu osiągniesz zysk. Ba, jest to praktycznie niemożliwe.
Warto tematem się interesować i pogłębiać wiedzę ze względu na długoterminowy potencjał, ale o ile nie dostajesz pieniędzy na zasadzie czy się stoi, czy się leży prowizja/spread się należy (czyli druga strona barykady), nie możesz liczyć na stały, regularny strumień gotówki - dlatego profesjonalny inwestor musi mieć bardzo dużą poduszkę finansową na wypadek gorszej passy.
Bardziej realna w trudnej sytuacji nie jest jednak gra w pokera online czy obstawianie wyników meczów, ale raczej niskopłatne zajęcia typu odśnieżanie czy opieka nad dziećmi albo zwierzętami w czasie wyjazdów wakacyjnych właścicieli (zwierząt rzecz jasna :) - tu zwykle rynek lokalny oferuje regularne okazje.
Sytuacja każdej osoby jest inna i na przykład nauczycielowi proponowałbym przepracowanie miesiąca wakacji zagranicą i zarobienie w ten sposób na urlop z rodziną w sierpniu (oczywiście trzeba było to sobie zorganizować wiosną) itd.
Przy okazji- moim zdaniem prawie każdy młody człowiek bez rodziny na karku powinien choć z rok w życiu popracować za granicą. Zarobi trochę grosza, pozna inny język, kulturę itd. Polecam.
Wracając do tematu- aby szybko załatać dziurę w budżecie warto rozważyć sprzedaż różnych niepotrzebnych rzeczy na aukcjach internetowych (przy okazji w domu zrobi się luźniej).
Nie chcę za to nikogo mamić, że założy bloga czy stronę, poutyka reklamy i jakieś programy partnerskie i zaraz będzie zarabiał konkretne pieniądze. Owszem jest to możliwe (znam takie osoby:), ale większości się nie uda, bo nie mają cierpliwości i systematyczności, a na dodatek na początku dochody są mikre i raczej zniechęcające dla poszukiwaczy szybkich pieniędzy.
Poza tym nie podobają mi się systemy MLM - i jeśli chcesz w to wejść i nie masz specjalnych skrupułów, zacznij budować piramidę od siebie. Niestety nie interesują mnie pokazy magicznych żelazek i odkurzaczy, ale może da się na tym zarobić organizując je u siebie w domu? Nie mam zielonego pojęcia.
W ogóle jestem też za tym, żeby każdy spróbował swoich sił w biznesie, nawet tym na skalę mikro. Jednak tu uważałbym na koszty i upewnił się, że na pewno popyt klientów będzie wystarczający do zarobienia pieniędzy, bo zwykle szacunki na papierze są zbyt optymistyczne w stosunku do realnego świata.
Na koniec zwracam się do Was komentujących: Czy znasz jakieś inne sposoby jak zarobić dodatkowe 1000 zł miesięcznie? Oby powstał ciekawy bank pomysłów.