James Altucher wyjaśnia powody, dlaczego nie kupi domu (tu wersja z "Forbes'a"):
Brzmi to intrygująco skoro mediana ceny domu w USA spadła w lutym do zaledwie 157 tys. dolarów (444 tys. PLN), czyli nawet dla nas nie jest to nic niewyobrażalnego, choć poszczególne stany bardzo się różnią.
Dlaczego Altucher upiera się i mówi: nie kupię domu, choć przyznaje, że kupno akcji związanych z rynkiem nieruchomości jest całkiem niezłym pomysłem?
1. Pozbycie się gotówki
Obojętnie czy wpłacasz tylko wkład własny, czy wręcz unikasz kredytu, zawsze jest to potężna wyrwa w zasobach gotówki.
2. Koszty uboczne
Cichym zabójcą są koszty uboczne- przeróżne prowizje i opłaty.
3. Koszty utrzymania
Koszt utrzymania domu jest naprawdę wysoki i ciągle trzeba coś remontować czy naprawiać.
4. Podatki
Na szczęście u nas nie stanowią aż tak wielkiego problemu.
5. Jesteś uwięziony
Jeśli spłacasz hipotekę, musisz tkwić w danym miejscu, bo przecież dom bardzo ciężko sprzedać za dobrą cenę.
6. Fatalna inwestycja
W latach 1890-2004 średnioroczna stopa zwrotu z amerykańskiego rynku nieruchomości wyniosła ... 0,4%. Gdzie tu mówić o najlepszej inwestycji? Na dodatek większość ludzi musi spłacać kredyty i nie może zdywersyfikować swoich środków.
Dla kontrastu sądzi on, że akurat teraz nieruchomości są bardzo dobrym pomysłem inwestycyjnym, ale tylko jeśli bierzesz pod uwagę akcje, czyli stąd wniosek: masz sporo wolnej gotówki, lepiej kup akcje dewelopera niż dom.
Przekonał Was Altucher?
Mnie nieszczególnie - ponieważ akurat teraz kupno domu w USA i pozbycie się dolarów wydaje mi się sensownym pomysłem, o ile nie jesteś całkowitym, beztroskim golasem jak większość ludzi. Wtedy zawsze masz pod górkę, wiatr wieje w oczy, a komornik puka do drzwi. No i jednak zdecydowanie przyjemniej mieszka się w swoim domu niż u kogoś, co czasem ciężko przeliczyć na dolary czy złote.
Jednak trzeba od razu zastanowić się czy faktycznie Ciebie/Twoją rodzinę stać na poniesienie tego wydatku oraz inne koszty związane z utrzymaniem oraz czy naprawdę chcesz całkowicie zmienić swoje życie- na przykład kwestia dojazdów do pracy/szkoły może zabić całą radość.
Z tego powodu uważam, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, a podstawowa sprawa to nie zadłużać się bez umiaru, tym bardziej, że teraz raty kredytów będą tylko rosły.