czwartek, 6 maja 2010

Panika na giełdzie w USA

No tego to się raczej nikt dziś nie spodziewał. Liczyłem, że S&P 500 podejmie dziś jakąś walkę o obronę 1150 pkt (styczniowe szczyty zamienione we wsparcie). Dodając do tego odpowiedni filtr na 50% zniesienia całej bessy na 1121,44 pkt, mieliśmy piękną strefę wsparcia. I co się stało?




Kompy wyczyściły stop lossy wszystkim długoterminowcom, którzy je sobie ustawili pod wsparcia na indeksach i przed godziną 21 naszego czasu przy S&P 500 pokazało się przez chwilę 1069 (inne źródła pokazują mi minimum jeszcze 4 punkty niżej).

Nasdaq zanurkował jeszcze mocniej.

Normalnie 1987 rok, ale na szczęście teraz krach został nieco opanowany i S&P walczy, żeby utrzymać się nad 1120 pkt.

Wygląda to bardzo kiepsko i wszyscy posiadacze akcji mają teraz nad czym myśleć, a ja z nimi.

PZU, hm …