wtorek, 30 czerwca 2009

Window dressing w portfelu

W ramach „window dressing” portfela wziąłem dziś rano 1 x long na FW20U09, czyli kontrakt terminowy na WIG20.



Niezorientowanym przypomnę, że „window dressing” polega na wyciąganiu kursów akcji i innych instrumentów finansowych na koniec danego okresu, na przykład półrocza po to, żeby zarządzający funduszami wypłacili sobie większe bonusy. Wierzę w ich chciwość – w końcu Gordon Gekko nie przypadkiem jest sławny z powiedzenia „greed is good”.




Uważam, że ryzyko spadku przez pierwszą część sesji akurat dziś wydaje się niewielkie, a parę złotych powinno wpaść.
Jak zakończę transakcję, okaże się czy tak rzeczywiście było.

Niektórzy potrzebują systemów mechanicznych, ale po pewnym czasie tak naprawdę zerkniesz na wykres oraz parę wskaźników i wiesz jaki sygnał dałby system trendowy, a jaki oparty na grze w horyzoncie itd. Kwestia czasu i doświadczenia.

Sam przez pewien okres byłem fanem mechaniki, ale raczej chodzi o okiełznanie emocji, a i tak większość rozgrywa się w psychice gracza.

Najważniejsze wydaje się zachowanie zimnej krwi i obiektywizmu. Co w tym przeszkadza?

Najczęściej zbyt duży lewar oraz równie groźne przywiązanie do swojego zdania.
Na giełdzie chodzi o zarabianie pieniędzy, a nie o udowadnianie komukolwiek swoich racji.

W przyszłości nie wykluczam jednak przeznaczenia części portfela na grę systemem, ale nic mnie nie goni.

Aktualizacja 9:15

Ruch nastąpił zaraz po otwarciu kasowego i dzięki temu transakcja zamknięta po 1881.



Po sesji dostanę zwrot prowizji 2,9 zł.

Rynek niech robi swoje. To mnie już nie interesuje.

Operacja window dressing zakończona zyskiem 140 zł - 16,9 zł prowizje = +123,1 złotych.