czwartek, 3 stycznia 2008

Inflacja – nie zgadzam się z oficjalnymi danymi GUS

Czy według Ciebie czytelniku rzeczy i usługi, za które płacisz, średnio zdrożały przez rok o 4 %? Moim zdaniem, ceny wzrosły przynajmniej o 10 %. Oczywiście jest to moje całkowicie subiektywne zdanie. Być może jestem jednostkowym przypadkiem, ale jakoś tak się składa, że każdy z kim rozmawiam przyznaje mi rację. Może jesteśmy narodem malkontentów, a może…

No to podrążmy nieco temat.

Obejrzyjmy sobie CPI i majstrowanie GUS.

W 2006 w koszyku GUS żywność i napoje bezalkoholowe stanowiły 27,2 % całości. No i co zrobić wobec rosnących cen ? Wystarczyło zmniejszyć udział do 26,2 % i już lepiej.

No ale wciąż słabo, więc jak wykorzystać wzmocnienie złotego ? Trzeba zwiększyć udział rekreacji i kultury z 6,6 % do 7 % (i już możemy tutaj wrzucać więcej wczasów i wycieczek zagranicznych). Dorzućmy co nieco tańszych chińskich fatałaszków (odzież i obuwie wzrost udziału z 5,0 do 5,4).

Mało? No to wrzućmy po telewizorze (wyposażenie mieszkania… z 4,7 na 4,9) …

Pewnie jakiś człowiek z GUSu pokazałby mi oficjalne opracowanie udowadniające, że ich koszyk jest genialny, ale mój się zupełnie nie zgadza.

No ale to jest nic wobec tego co wyczyniają z CPI w USA...

Dziwnie przypomina mi to nieco osławioną średnią krajową pensję, której nie zarabia blisko 70% pracujących. Dla przypomnienia na dziś jest to ponad 3000 brutto. Mogliby zacząć podawać też medianę.

A czemu wziąłem się dziś za inflację?

Zastanawiam się nad lokatami - ich opłacalnością i jakoś tak mi smutnawo…

No i przy okazji przypomniały mi się obietnice PiS, a potem PO o zniesieniu kary za oszczędzanie, czyli podatku Belki.