piątek, 25 stycznia 2013

Zaczadzeni dalej kupują, czyli na co wydałem pieniądze na IKE

Na początku stycznia stanąłem przed dylematem w co zainwestować tegoroczny limit IKE (11 139 zł). Tak naprawdę analizę przeprowadziłem nieco wcześniej i skoro na GPW trwają zwyżki uznałem, że nie pora na szukanie bezpiecznych instrumentów typu obligacje banków spółdzielczych.

Z drugiej strony szukałem tym razem płynności, więc ograniczyłem się do dużych i wybór padł na najsilniejszą spółkę w WIG20, czyli PGNiG:

Taka decyzja dla wielu osób jest bardzo trudna i na przykład wskazałem PGNiG też swojemu znajomemu, który stwierdził, że to balon i zaraz pęknie. Może tak, może nie. Ja z innymi zaczadzonymi kupowałem.

Częściowo zastosowałem technikę piramidowania opisaną w poprzednim poście, czyli wejście za część kapitału, potem odczekanie i dorzucanie kolejnych porcji, jeśli złapaliśmy odpowiedni kierunek.



Co prawda impulsem do wzrostów była umowa zawarta z Gazpromem na początku listopada, ale widzę spore szanse na kontynuację zwyżek i to nawet długoterminowych.

Nie będę teraz nawet próbował przeprowadzać dokładnej AF, bo blog nie bardzo się nadaje do takiej długiej i szczegółowej formy, więc tylko wskażę, że spółkę czeka rebranding (PGNiG nie brzmi dobrze). W tym roku chce też postawić na wydobycie ropy naftowej:
No i najważniejsze - PGNiG jest naturalnym polskim liderem branży wydobywającym gaz z łupków. Na dodatek są już obiecujące początki. Potencjał balonika z napisem gaz łupkowy jest naprawdę dużo większy niż wyssane z palca liczby w arkuszach Excela analityków sporządzających rekomendacje biur maklerskich.

Jaki jest główny minus spółki? Oczywiście dominujący akcjonariusz, czyli niestabilny i kapryśny Skarb Państwa, który może znienacka rzucić na rynek spory pakiet akcji, jak stało się ostatnio choćby w środę w przypadku PKO BP (w kolejce stoi rzekomo PZU), czy wrzucić na prezesa potrzebującego roboty politologa czy historyka z kursem MBA zrobionym w Pułtusku.

Zastrzegam, żeby podejmować wszelkie decyzje inwestycyjne samodzielnie i na własną odpowiedzialność, bo sam bez wahania wyrzucę te akcje, jeśli na przykład spadną do założonego przeze mnie poziomu, który mam nadzieję przesuwać powoli do góry.