wtorek, 12 lipca 2011

Jak drogi będzie frank?

Dziś większość mediów ekscytuje się kolejnymi rekordami franka i zawodowi wróżbici z instytucji finansowych (i nie tylko) popuszczają wodze fantazji i opowiadają o swoich wizjach ze szklanych kul, przewidując gdzie się zatrzyma fala.

No to do ilu podrożeje frank? Jak myślicie?

Moim zdaniem to jest całkowicie źle postawione pytanie, ponieważ nikt nie zna na nie odpowiedzi.

Od dawna głoszę zalety posiadania franków, w przeciwieństwie do euro, a liczba zakredytowanych w CHF w Polsce zachęca znane banki do ich przyciśnięcia i wyciśnięcia z pieniędzy. Takie są prawa dżungli, zwanej rynkami finansowymi.

Jednak nie widzę żadnego sensu w zgadywaniu górki- owszem takie osoby jak ja mogą sobie ustalić, że przy jakichś poziomach sprzedadzą trochę franków (jeśli widzą alternatywę do zainwestowania w złotych), ale rasowy trader prędzej płynie z falą i czeka aż ona wygaśnie. Można to robić na przykład z filtrem w postaci 2xATR, czyli SL 10-12 groszy i czekać co rynek powie, albo przerzucić się na płynniejszą parę EUR/CHF.

Z tego powodu wszelkie wróżby, że frank dojdzie do 3,5 zł, 4 zł czy 4,5 złotego uważam za czczą gadaninę i oczywiście wśród tysiąca prognoz ktoś tam trafi i będzie się nią chwalić, starając się zapomnieć o tych nietrafionych. Tak, dla niektórych ważniejsze jest móc powiedzieć "A nie mówiłem?!" niż zarabiać pieniądze.

PS

Najbardziej zadziwiającym fenomenem polskiego internetu jest duże nagromadzenie frustratów drwiących po forach i portalach z zapakowanych w kredyty denominowane w CHF. Dlaczego frustratów? Gdyby mieli otwarte pozycje długie na CHF/PLN lub franki na koncie bankowym/pod materacem, raczej uśmiechaliby się pod nosem niż jedynie pocieszali faktem, że inni mają gorzej od nich.