W listopadzie na blogu ukazał się wpis ze skargą niezadowolonego klienta Polbanku, któremu z automatu i bez jego wiedzy zamieniono bezpłatne konto na płatne.
Dziś możemy poznać epilog sprawy jego oczami.
Oto fragment korespondencji, który mogę upublicznić:
Po publikacji skontaktował się ze mną rzecznik prasowy Polbanku, żeby
poinformować mnie, że już znaleźli moją reklamację i, że zostanie
rozpatrzona.
Pierwsza, którą złożyłem - przez formularz internetowy
została odrzucona, druga, złożona w oddziale, została uwzględniona.
Odpowiedź pocztą otrzymałem po około dwóch tygodniach, więc można
uznać to za przyzwoity czas reakcji.
Na zwrot pieniędzy musiałem
czekać dłużej, ale to już miało dla mnie drugorzędne znaczenie.
Prawdziwym problemem było jednak zamknięcie rachunku, którego
dotyczyła reklamacja - przekształconego bez mojej wiedzy konta
"Oszczędzającego" na "Mistrzowskie Konto Osobiste". Wymagało to 4
wizyt w banku i zajęło ponad 2 miesiące oraz wypełniania kilku
formularzy, niektórych po dwa razy.
Tym niemniej, sprawę udało mi się zakończyć, choć czas potrzebny na
jej rozwiązanie był niewspółmiernie duży do kwoty, której
dotyczyła.
Przy okazji naszły mnie przemyślenia, że warto zwrócić uwagę na
koszty, które ponosimy szukając najkorzystniejszych ofert bankowych:
- czas potrzeby na zapoznanie się z ofertą (to APP Funds robi za nas),
- czas potrzebny na śledzenie okresów zakończenia wszystkich lokat, i
monitorowanie, czy bank nie zapomniał przelać środków na wskazany
rachunek po zakończeniu lokaty (przypadek Getinu opisywany na
APP Funds, u mnie opóźnienie wynosiło kilka dni roboczych),
- koszty wypłaty pieniędzy (na przykład z Polbanku 10 pln za przelew
zewnętrzny, niezależnie od kanału, jeżeli ktoś ma niby bezpłatne
kombo
"rachunek pomagający" + "codzienny sukces"),
- inne ukryte koszty (za brak odpowiedniego salda, brak transakcji itd.),
- czas potrzebny na śledzenie oprocentowania na zoptymalizowanych
podatkowo rachunkach (wystarczyło, że Polbank podniósł nieznacznie
oprocentowanie rachunku "codzienny sukces" i wpadłem w podatek Belki
na kilku rachunkach, co kosztowało mnie kilkadziesiąt złotych zanim
się zorientowałem),
- czas potrzebny na zapoznawanie się z systemami transakcyjnymi
wszystkich banków, w których mamy lokaty,
- czas potrzebny na formalności przy zamykaniu rachunków lub
- ryzyko wprowadzenia przez bank opłat za prowadzenie rachunków, które
dotąd były bezpłatne, a o których zapomnieliśmy, bo nie były już
potrzebne,
- konieczność wysłuchiwania nachalnych prób sprzedania nam kart
kredytowych i programów oszczędzania, kiedy próbujemy załatwić coś w
oddziale (rekordzistka pięć (!) razy usłyszała ode mnie coś w stylu
"nie jestem zainteresowany rozmową na ten temat" w trakcie wizyty,
kiedy chciałem jedynie wykonać 3 przelewy).
To tyle od Czytelnika. Dorzucę jeszcze tekst z WP pod wielce wymownym tytułem: "Nigdy nie ufajmy bankom".
W sumie nie widzę powodów do przesadnego rozpaczania, ponieważ banki działają po to, żeby zarabiać dla swoich właścicieli, więc po prostu warto podchodzić do nich bez emocji (tak jak próbował je kiedyś uruchomić mBank próbując udawać, że nie jest bankiem) i złudzeń, wybierając najkorzystniejszą w danym momencie ofertę z naszego punktu widzenia, cały czas kontrolując poczynania bankowców.